W ostatnią sobotę przy ul. Puławskiej w Gołębiu mieszkanka tej miejscowości znalazła rannego, osłabionego bociana. Ptak trafił do puławskiej lecznicy weterynaryjnej, a następnie do specjalnego ośrodka koło Lublina. Powoli odzyskuje siły.
Ptak miał poranione skrzydła i był poważnie wycieńczony. Nawet nie próbował uciekać. Kobieta, która go odnalazła o sprawie poinformowała sekretarza gminy Pawła Kamolę, a ten o pomoc w zaopiekowaniu się zwierzęciem poprosił pracującą w urzędzie gminy Karolinę Kustrę. To ona zadbała o to, żeby ptak jeszcze tego samego dnia został przyjęty do lecznicy weterynaryjnej przy ul. Norwida w Puławach.
Na miejscu opatrzono mu skrzydła i podano antybiotyk. Wstępna diagnoza - salmonella, która była tak osłabiająca dla ptaka, że ten nie był w stanie latać. Gdy chodził, musiał podpierać się skrzydłami, co mogło spowodować ich obrażenia. Niewykluczone jednak, że ptak został zaatakowany przez inne zwierzę. Gdy bocian wzmocnił się na tyle, żeby możliwy był jego transport, w poniedziałek został przewieziony do specjalnego ośrodka w Kozubszczyźnie koło Lublina.
Transportem rannego ptaka zajęła się pani Karolina. - To był nasz obowiązek. Na szczęście, bocian trafił w dobre ręce, więc nasza rola tutaj się kończy. Jesteśmy jednak ciekawi, czy wyzdrowieje, więc na pewno będziemy to sprawdzali - mówi kobieta i chwali postawę mieszkanki Gołębia. - To, że temu bocianowi udało się pomóc, to w największej mierze jej zasługa - podkreśla.
Jeszcze nie wiadomo, czy ranny bocian zdąży wyzdrowieć przed podróżą do Afryki razem z innymi przedstawicielami swojego gatunku. Według ornitologów, odloty w tym roku zaczęły się wyjątkowo wcześnie. Jeśli ptasi rekonwalescent nie zdąży się wykurować na czas, przezimuje w ośrodku Szansa dla Bociana w Kozubszczyźnie.