Rozmowa z Janem Gozdeckim z Kolonii Gorajec Zagroble w powiecie zamojskim, wystawcą trzody chlewnej
• Jakiej rasy świnie pan hoduje?
– Mam zarówno świnie rasy puławskiej jak też PBZ-y (Polska Biała Zwisłoucha-red). Hodowlą świń zajmował się mój ojciec. Ja przejąłem po nim gospodarstwo. Świnie rasy puławskiej hoduję dopiero od 2004 roku. Mam około 20 macior rasy puławskiej, zaś rasy PBZ – 16. Mam chów w cyklu zamkniętym. Jak jest zainteresowanie, to część loch sprzedaję innym rolnikom. A część przeznaczana jest na mięso. Kiedyś w gospodarstwach trzymało się jedną czy też dwie świnie, ale teraz coraz mniej rolników ma trzodę chlewną. Sporo jest chowów kontaktowych. Są też fermy specjalizujące się w hodowli prosiąt.
• Która z tych ras jest mniej wymagająca?
– Świnie rasy puławskiej. To rasa rodzima, zachowawcza. Pod względem paszy są mniej wybredne. A jeśli chodzi o warunki to każda świnia musi mieć czysto, ciepło i sucho.
• Od jak dawna wystawia pan swoje zwierzęta na Wystawie Zwierząt Hodowlanych, Maszyn i Urządzeń Rolniczych w Sitnie?
– Pierwszy raz na wystawie brałem udział jeszcze w latach 90-tych. Na większości wystaw, w których uczestniczyłem prezentowałem świnie białe, puławskie dopiero później. Te ostatnie zdobyły zarówno championat jak i wicechempionat. Wszystkich nagród nie pamiętam.
• Jak przygotowuje się zwierzęta do wystawy?
– Specjalnych przygotowań nie ma. Świnia musi jednak potrafić chodzić po wybiegu. Na wystawie prezentuje się dwie sztuki, kiedyś można było pokazać trzy. Są to 6-7 miesięczne loszki.
• Będzie pan w Sitnie 3-5 lipca?
– Prawdopodobnie tak.