Świdnicki zakład ma szansę na prywatyzację jeszcze w tym roku. Dziś rozstrzygnęło się, które firmy ostatecznie zawalczą o kupno PZL Świdnik.
Nieoficjalnie mówi się o pięciu inwestorach. Według "Rzeczpospolitej” to Chińczycy, Koreańczycy, Czesi, Brytyjczycy oraz włosko-brytyjska Agusta-Westland. Zdaniem źródeł związanych ze Świdnikiem do boju o PZL zamiast brytyjskiego GKN Aerospace stanęło Biuro Prawno-Finansowe "Inwestor” z Białej Podlaskiej, które w ubiegłym roku skupowało od pracowników akcje zakładu.
- O faworytach niezręcznie nam mówić - uchyla się od wskazania Artur Soboń, rzecznik Urzędu Miasta w Świdniku. - Naturalnym partnerem wydaje się jednak być Agusta-Westland jako jeden z najważniejszych graczy na rynku i firma bardzo mocno zaangażowana w PZL Świdnik.
Agusta-Westland to największy producent helikopterów w Europie. Od ponad 10 lat współpracuje z PZL. Kupuje kadłuby do 3 typów śmigłowców. Jedna czwarta całej sprzedaży świdnickiego zakładu kierowana jest właśnie do włoskiego partnera. Dwa miesiące temu Agusta kupiła od Gminy Świdnik 3,9 proc. akcji PZL. Zapłaciła 12,6 mln zł.
Wcześniej w ręce Włochów przeszło ok. 2, 3 proc. akcji od pracowników PZL Świdnik.
87 proc. akcji PZL jest wciąż w rękach Agencji Rozwoju Przemysłu należącej do Skarbu Państwa. Zgodę na prywatyzację wyraził Minister Skarbu. Do sprzedaży ma dojść jeszcze w tym roku.
- Oczywiście czekamy na tę transakcję - mówi Jan Mazur, rzecznik PZL
Świdnik. Zastrzega jednak, że prywatyzacja zakładu nie jest celem samym
w sobie: - Chcielibyśmy, żeby równolegle nastąpiło dokapitalizowanie spółki. Liczymy też na otworzenie nam nowych rynków zbytu lub wprowadzenie na rynek kolejnych produktów.