Sprawa zabójstwa byłego starosty świdnickiego wróciła na wokandę. Bliscy skazanego za zbrodnię kwestionują m.in. ustalenia biegłego, który badał ślady z miejsca zbrodni. Sąd odwoławczy uznał, że należy wyjaśnić wszystkie wątpliwości.
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł 4 grudnia ubiegłego roku. Sąd Okręgowy w Lublinie uznał, że Wiesław Jaworski zginął z rąk swojego wieloletniego przyjaciela – Andrzeja R. Przedsiębiorca ze Świdnika został skazany w poszlakowym procesie na 13 lat więzienia. Sąd nakazał mu również zapłacić 100 tys. zł żonie zmarłego.
70-letni Wiesław Jaworski zginął w czerwcu ubiegłego roku. Spędzał wówczas czas na działce rekreacyjnej swojego przyjaciela w miejscowości Głębokie. Wiesław Jaworski i Andrzej R. znali się od 30 lat. Widywali się regularnie. Feralnego dnia oblewali urodziny wnuczki Andrzeja R. Na działce do gospodarza i jego przyjaciela dołączyli jeszcze dwaj znajomi – Andrzej M. i Tadeusz K. Cała czwórka piła alkohol.
Prokuratura dowodziła, że pijany Andrzej R. zrobił się agresywny i miał pretensje do kolegów. W nocy dwaj znajomi gospodarza opuścili więc imprezę. Andrzej R. został z Wiesławem Jaworskim. Nie wiadomo, co wydarzyło się później. Pewne jest tylko, że rano Andrzej R. zadzwonił do znajomych informując, że na jego działce leży martwy człowiek. Wezwano policję. Okazało się, że zmarły to Wiesław Jaworski. Miał zmasakrowaną twarz.
Andrzej R. tłumaczył później śledczym, że był pijany i nie pamięta, co wydarzyło się w nocy. Prokurator uznał jednak, że to on zaatakował swojego przyjaciela. Z aktu oskarżenia wynika, że rzucił się na 70-latka z nożem. Bił go również tępym narzędziem. Po wszystkim przeciągnął ciało w zarośla za domem i próbował zmywać ślady krwi.
Wyrok został zaskarżony przez obie strony. Prokuratura domaga się skazania mężczyzny na 25 lat więzienia. Z kolei obrona wnosi o uniewinnienie Andrzeja R. wskazując, że pierwszy wyrok był tendencyjny i jednostronny. Sąd miał pominąć szereg dowodów. Na miejscu zbrodni zabezpieczono bowiem ślady DNA należące do nieustalonej osoby. Wskazywałoby to, że feralnej nocy na działce oprócz gospodarza i ofiary mógł być ktoś jeszcze. Obrona wskazuje również na szereg sprzeczności i niejasności w opinii biegłego, który badał ślady krwi. Jego ustalenia kłócą się z wynikami innych badań, np. Zakładu Medycyny Sądowej w Lublinie. Sąd odwoławczy dopuścił jako dowód dodatkową opinię, zamówioną przez obronę. Zada również dodatkowe pytania autorowi pierwszej ekspertyzy. W sprawie mają się również ponownie wypowiedzieć specjaliści z lubelskiego ZMS oraz laboratorium kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.