Europejskie Dni Dobrosąsiedztwa miały promować idę urządzenia w Zbereżu stałego przejścia granicznego. Metoda okazała się nieskuteczna, więc gmina chce z tej imprezy zrezygnować.
W tym roku jubileuszowa, dziesiąta edycja Europejskich Dni Dobrosąsiedztwa jeszcze się odbędzie, ale pod warunkiem, że głównym organizatorem nie będzie już nasza gmina, ale starosta włodawski i jego odpowiednik z Szacka na Ukrainie – mówi wójt Jan Łukasik, wójt gminy Wola Uhruska. – Ta impreza nie spełniła naszych oczekiwań i przerasta nas pod względem finansowym.
Doroczne EDD dla małej gminy to niebagatelne wyzwanie logistyczne. Rozrzucone na dużej przestrzeni różne wydarzenia wymagają odpowiedniego zabezpieczenia. Tym bardziej, że przez kilka dni uczestniczy w nich po około 10 tys. ludzi z obu stron Bugu.
– Rokrocznie organizacja kosztowała nas i włodawskie starostwo blisko 55 tys. zł – wylicza Łukasik. – Samo sprowadzenie, montaż, obsługa, a następnie demontaż mostu pontonowego to wydatek od 15 do 20 tys. zł. Gdyby nie to, że żołnierze z dęblińskiej jednostki robili to za zgodą Ministerstwa Obrony Narodowej w ramach ćwiczeń, koszty sięgałyby 150-180 tys. zł.
Wójt Łukasik docenia znaczenie EDD dla promocji gminy. Również i to, że miejscowi przedsiębiorcy zarabiają na tej imprezie. Jednak nie aż tak dużo, aby starać się za wszelką cenę imprezę utrzymać.
– Zniechęca nas brak postępu w sprawie budowy przejścia granicznego Zbereże-Adamczuki – mówi wójt. – Gdyby oficjalna strona polska i ukraińska wykazała w tej sprawie konkretną inicjatywę, to na pewno tchnęłoby to w nas nową energię. Tymczasem wygląda na to, że doroczna prowizorka ma się utrzymywać w nieskończoność.
Zdaniem Łukasika masowy udział gości w kolejnych edycjach Dni Dobrosąsiedztwa to dowód na to, że coraz więcej ludzi chce zwiedzać położoną za Bugiem wschodnią część Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego z największym jeziorem Świtaź. W tej sytuacji budowa nowego przejścia, również ze względu na obłożenie przejścia w Dorohusku, aż się prosi.
Problem w tym, że całą jego infrastrukturę zaplanowano po ukraińskiej stronie. Tymczasem dziś Ukraińcy mają ważniejsze problemy do rozwiązania niż otwarcie Pojezierza Szackiego przed zachodnimi turystami.
– Przez lata w kolejnych wystąpieniach do władz państwowych i parlamentarzystów apelowałem, aby renegocjować ze stroną ukraińską przyjęte postanowienia – tłumaczy Łukasik. – Sami zbudujmy most i przenieśmy przejście na naszą stronę. To koszt rzędu 50 mln zł, ale też inwestycja, która za sprawą ożywienia turystycznego, ruchu granicznego i wymiany handlowej na pewno w wymiarze społecznym szybko by nam się zwróciła.
Andrzej Romańczuk
starosta włodawski
Mam świadomość, że Europejskie Dni Dobrosąsiedztwa Zbereże-Adamczuki dorobiły się znaczącej marki turystycznej. Na tę imprezę przyjeżdżali już goście z Izraela, Brazylii, Niemiec czy Holandii. W starostwie wciąż odbieramy telefony z zapytaniami o kolejną edycję. Dlatego trudno lekką ręką przekreślić to przedsięwzięcie.
Sprawa nie jest jeszcze przesądzona. W przyszłym tygodniu mam się jeszcze konsultować ze wszystkimi służbami, które dotąd były zaangażowane w organizację tej imprezy. Także z przedstawicielami wspólnoty wsi Zbereże, która użyczała terenu. Wtedy też podejmę ostateczną decyzję. Nie bez znaczenia jest też wczorajsza wizyta w naszym starostwie delegacji samorządowców z Szacka, żywo zainteresowanych kontynuowaniem imprezy.