Pierwszy wyrok jeszcze się nie uprawomocnił, a 43-letni mieszkaniec gminy Komarów Osada znowu zasiądzie na ławie oskarżonych. Odpowie za znęcanie się nad żoną. Tomaszowi B. grozi do 5 lat więzienia.
Tomasz B. nie stronił od alkoholu, po którym robił się agresywny. Swoją złość wyładowywał głównie na najbliższych. Przez 11 lat znęcał się nad żoną: bił ją po całym ciele, szarpał za włosy i ubranie, groził zabójstwem i podpaleniem obejścia, wypędzał z domu. Nie przepuścił swoim pociechom, które bił pięściami i szlauchem, a także kopał.
Dlaczego maltretowana kobieta nie szukała przez ten czas nigdzie pomocy?
– Ofiary uzależnione są od sprawcy, kierują się dobrem dzieci, wierzą, że ich mąż w końcu się zmieni i przestanie się znęcać – uważa Anna Sikorska, kierownik Specjalistycznego Ośrodka Wsparcia w Tyszowcach, gdzie w tej chwili przebywa 21 ofiar przemocy w rodzinie, czyli matek z dziećmi.
Błędne koło. W zeszłym roku żona Tomasza B. zdecydowała się w końcu powiadomić o wszystkim policję. Damski bokser został aresztowany. Za kratkami spędził ponad 9 miesięcy.
W połowie lipca, gdy za znęcanie się nad żoną i czwórką dzieci sąd skazał go na 1 rok i 8 miesięcy pozbawienia wolności, Tomasz B. został zwolniony z tymczasowego aresztu.
Ale kilkumiesięczny pobyt w areszcie niczego go nie nauczył. Po powrocie do domu znowu zaczął maltretować małżonkę: wyzywał ją, szarpał, przykładał do brzucha nóż kuchenny i groził zabójstwem, a dodatkowo przestrzegał przed wzywaniem mundurowych. Ale ci ostatni pojawili się na posesji.
Sąd postanowił tymczasowo aresztować Tomasza B. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności. Kara mogłaby być surowsza, gdyby pierwszy wyrok się uprawomocnił.
– Wtedy zostałby oskarżony o popełnienie zarzuconych czynów w warunkach recydywy – mówi prokurator Hypiak.