Idą do lasu i przepadają bez wieści. Gdy nie wracają do wieczora rodzina wzywa policję. Jak dotąd wszystkich udało się znaleźć.
- Około godz. 16 nasz dyżurny odebrał telefon od tych państwa. Prosili o pomoc w znalezieniu drogi wyjścia z lasu - relacjonuje aspirant Tomasz Kasprzyk z biłgorajskiej policji.
Na poszukiwania ruszyło 12 mundurowych. Towarzyszył im pies tropiący. Część policjantów jeździła po leśnych drogach dając z samochodów sygnały świetlne. Inni wystrzeliwali w niebo race, które miały grzybiarzom pomóc w znalezieniu drogi wyjścia z lasu.
- Byliśmy z nimi w stałym telefonicznym kontakcie. Tylko dzięki temu wszystko zakończyło się szczęśliwie, po upływie ledwie trzech godzin od przyjęcia zgłoszenia - mówi Kasprzyk.
Tego samego dnia biłgorajscy policjanci byli alarmowani o zaginięciu w lasach powiatu jeszcze trzech innych osób.
Starsza pani z Górecka za dnia wybrała się na zbiór żurawin. Było już zupełnie ciemno, a ona nie wracała.
Zaniepokojona rodzina zaalarmowała policję o jej zaginięciu ok. godz. 22. Zanim mundurowi ruszyli na poszukiwania, staruszka odnalazła się sama. Zziębnięta, ale cała i zdrowa wróciła do domu.
Trochę zamieszania było także w Aleksandrowie. Mieszkaniec wioski wezwał policjantów na poszukiwania swojego syna, który wychodząc z domu, zapowiedział, że wybiera się na grzyby.
Nie wracał bardzo długo. Na szczęście nie trzeba go było wcale szukać. Chłopak sam wrócił do domu. Okazało się, że na grzyby w ogóle nie poszedł. Wybrał się tylko na wycieczkę do Zamościa.
Dopiero dzisiaj odnalazł się natomiast mieszkaniec Hedwiżyna (gm. Biłgoraj). Mężczyzna wczoraj wieczorem tylko na moment "wyskoczył” do lasu. I przepadł bez wieści.
Nad ranem na poszukiwania go ruszyła policyjna para z psem tropiącym. Na szczęście zaczęło już świtać i około godziny 7 zaginiony zdołał samodzielnie odnaleźć drogę do domu. (AK)