Najpierw w ruch poszła jedna siekiera, a chwilę później kolejna. Tak uzbrojony 60-latek z miejscowości Strzyżowiec pod Hrubieszowem bronił swojego brata przed interweniującym policjantem.
Do zdarzenia doszło we wtorek. Policjant z posterunku w Werbkowicach miał coś do załatwienia w terenie. Wsiadł w radiowóz i ruszył w drogę. W Strzyżowcu rzucił mu się jednak w oczy motorowerzysta, który pomykał przez wieś jednośladem, ale nie miał na głowie kasku.
– Policjant chciał go zatrzymać i wylegitymować, ale mężczyzna nie zareagował na sygnały i zaczął uciekać – opowiada Edyta Krytkowiak, rzeczniczka hrubieszowskiej policji.
W końcu 58-letni uciekinier skręcił na swoje podwórko. Policjant oczywiście wjechał za nim. Tam obu "przywitał” 60-latek. Młodszemu brata kazał uciekać, a mundurowego zaczął wyzywać i szarpać za mundur.
– Funkcjonariuszowi udało się w końcu wyswobodzić i pobiec za dom, gdzie w żywopłocie ukrył się motorowerzysta – dodaje Krystkowiak.
Nie było wyjścia, policjant zagroził, że jeśli mężczyzna nie odłoży siekier i się nie uspokoi, to on będzie zmuszony użyć broni. Dopiero to ostudziło zapał napastnika. Wtedy też na miejsce dotarło policyjne wsparcie.
Policjanci odnaleźli też i wylegitymowali młodszego z braci, który w czasie szarpaniny z siekierami zdążył się już zabarykadować w domu.
Okazało się, że krewki 60-latek był trzeźwy, ale jego młodszy brat pijany. – Miał prawie promil alkoholu w organizmie – mówi rzeczniczka policji.
Dlatego motorowerzysta odpowie za jazdę po pijanemu, a jego brat za czynna napaść na funkcjonariusza. Grozi mu za to do 10 lat pozbawienia wolności.