Sto lat to za mało, sto lat to za mało: trochę więcej by się zdało! Tak będą dziś śpiewać goście sędziwej mieszkanki Suchowoli. Pani Bronisława Babiuch obchodzi bowiem setne urodziny. Co trzeba robić, żeby jej dorównać? – Normalnie żyć – podpowiada jubilatka. – Nic się nie przemyśla. Ja też nie myślałam, że tyle przeżyję.
Podobno dawno przestała liczyć, ile ma lat. Kiedy pracownicy gminy przyjechali zaprosić ją na dzisiejszą uroczystość z okazji jej urodzin, dopiero uświadomiła sobie swój wiek. Jest pogodna i pełna ciepła, choć życie jej nie oszczędzało. Wspomina czasy, kiedy to siała len, przędła, tkała ręcznie płótno na ubrania, tłukła kaszę w żarnach, chodziła pieszo albo jeździła konno do Zamościa. Całe życie jadła wszystko, co było do jedzenia i spała na słomie. Do dziś nie dała zamienić siennika na materac z gąbki. Nigdy poważniej nie chorowała. Urodziła czworo dzieci. Dwoje z nich już nie żyje. Ma ośmioro wnuków i dziesięcioro prawnucząt. Część jej rodziny mieszka w Niemczech. Babcia Bronia najmocniej kocha najmłodsze pokolenie, zwłaszcza prawnuczka Michała Kozłowskiego z Suchowoli, który często do niej zagląda. Dożyła starości przy córce Marii i jej mężu. Romanie Gęśli. – Takiej dobrej teściowej, jak ja mam, to ze świecą szukać – szczerze chwali teściową Roman Gęśla. – Bądź co bądź, to już 44 wspólny rok pod jednym dachem. Jubileusz teściowej, to także święto dobrego zięcia.
Stulatka ma całkiem dobrą pamięć, jasny umysł i niezłą kondycję fizyczną. Każdego dnia wielokrotnie przemierza schody na piętro i w dół. Ciągle jest w ruchu. Na uroczystość w Urzędzie Gminy Adamów przywiezie ją osobiście jej lekarz rodzinny, Eugeniusz Węcławik.