Kilku rolników z Podhorzec ma dość wylewania wywaru na okoliczne pola. - To świetna pasza dla zwierząt i nawóz -zapewnia szefostwo Gorzelni w Leopoldowie. Sprawę badają inspektorzy ochrony środowiska i prokuratura.
Przy produkcji spirytusu w leopoldowskiej gorzelnia powstaje wywar. Odpad wykorzystywany jest jako pasza zwierząt (pod warunkiem, że do produkcji spirytusu użyto zboża), zgodnie z rozporządzeniem ministra środowiska można nim również użyźniać glebę.
Kierownictwo zakładu podnosi, że na działalność związaną z rolniczym wykorzystaniem wywaru ma zgodę starosty hrubieszowskiego. Wywar może być wykorzystany na gruntach, gdzie poziom wód gruntowych jest niższy ni ż 1,5 metra.
Firma opracowała dokumentację hydrogeologiczną z zaznaczonymi miejscami, gdzie odpad może być stosowany.
Ale podczas kontroli inspektorzy ochrony środowiska stwierdzili, że beczkowozy pojawiają się w miejscach nieuwzględnionych w dokumentacji hydrogeologicznej.
- Za nieprzestrzeganie warunków posiadanej decyzji zastosowane zostały sankcje karne - informuje Wiesław Orzeł, kierownik działu inspekcji delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Zamościu. - Zarządzeniem pokontrolnym zobowiązano gorzelnię do prowadzenia procesu odzysku wywaru w miejscach zgodnych z posiadaną dokumentacją.
Dodaje, że trzeba znaleźć złoty środek. Temu służyło spotkanie w zamojskiej delegaturze WIOŚ, w którym udział wzięli szefowie zakładu, rolnicy oraz urzędnicy z Werbkowice i Trzeszczan.
- Przedstawiciele gorzelni zapewnili, że zwiększą pojemność magazynową wywaru i opracują szczegółową instrukcję przekazywania wywaru na pola rolników - mówi Orzeł. - Jeżeli dalej będą występowałyby nieprawidłowości, wystąpimy do starostwa o cofniecie decyzji.
Kierownik gorzelni podtrzymuje jednak złożone deklaracje, dziwi się przy tym zamieszaniu.
- Bo trzeba zaznaczyć, że rolnicy zabijają się według wywar, pod bramą zakładu ustawiają się kolejki, tylko jednemu czy dwóm gospodarzom to przeszkadza - mówi Radosław Gmyrek. - Wywar wylewamy na pola według mapy hydrogeologicznej. Odstępstwa związane były z roztopami. Ciągnik z beczkowozem nie mógł dojechać na pole.
Sprawę badają śledczy. - Prowadzimy postępowanie wyjaśniające w trybie administracyjnym - powiedział nam Artur Kubik, szef Prokuratury Rejonowej w Hrubieszowie.