Dziś przed Sądem Okręgowym w Zamościu stanie 30-letni Marek L. Mężczyzna jest oskarżony o publiczne znieważenie obywatela Egiptu z powodu jego przynależności etnicznej. Wyzywał cudzoziemca od „czarnuchów”, „brudasów” i „ciapatych”.
Egipcjanin w ubiegłym roku założył w Biłgoraju restaurację i zatrudnił w niej siostrę Marka L. Kobieta pracowała tam jednak tylko niewiele ponad miesiąc. Musiała zrezygnować, bo ze względu na obowiązki domowe nie mogła zostawać w pracy dłużej, a tego się po niej spodziewał pracodawca. Po odebraniu wynagrodzenia kobieta zorientowała się, że otrzymała o 150 zł mniej niż wynikało to z jej wyliczeń. Kiedy Egipcjanin żądanej sumy nie chciał dopłacić rozżalona opowiedziała o wszystkim bratu.
– W związku z nieporozumieniami finansowymi 1 czerwca 2014 r. Marek L. przyszedł do lokalu gastronomicznego prowadzonego przez obcokrajowca – mówi Artur Kubik, szef Prokuratury Rejonowej w Hrubieszowie. – Doszło do utarczki słownej, a potem do kłótni. W jej trakcie Marek L. kierował do byłego pracodawcy swojej siostry słowa znieważające go z powodu przynależności narodowej, etnicznej i rasowej.
Przy kilkunastu obecnych w restauracji klientach Marek L. krzyczał do Egipcjanina: „ty czarnuchu, brudasie, ciapaty” oraz „wyp…aj z Biłgoraja. Nie ma tu dla ciebie miejsca”.
– Gdy Egipcjanin nie chciał mimo to przekazać mu pieniędzy Marek L. zagroziłmu zabójstwem oraz spaleniem lokalu– mówi Kubik.
Wtedy mężczyzna bojąc się o swoje życie dał mu 100 zł. Gdy mimo to, Marek L. nie wyszedł z lokalu i wciąż go wyzywał, Egipcjanin zażądał zwrotu gotówki. Wtedy doszło do szarpaniny podczas której 30-latek uderzył restauratora pięścią w oko.
– Egipcjanin powiadomił o zdarzeniu policję. Ponieważ zna język polski opowiedział nie tylko o bójce, ale i o słowach które padły. Czuł się nimi dotknięty. Mówił, że naruszono jego godność – tłumaczy prokurator.
Na początku Marek L. zeznał, że próbował jedynie wyjaśnić nieporozumienie na tle finansowym, ale nie był agresywny i nie wyzywał cudzoziemca. Potem zmienił zeznania przyznając się do winy i poprosił o samoukaranie. Mężczyzna wnioskuje dla siebie rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, 1500 zł grzywny, dozór kuratora i zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego. Taki wyrok zaakceptowała prokuratura. Czy to kara adekwatna do popełnionego czynu rozważy dziś sąd.