Piłkarze Motoru wygrali ostatnio kilka meczów z rzędu, ale sporo osób twierdziło, że nie grali z żadnym wymagającym rywalem. W sobotę lublinianie wybrali się do Rzeszowa na boisko wicelidera - Stali. I byli lepszym zespołem, jednak bardzo pechowo stracili gola w doliczonym czasie gry i zamiast wygrać 1:0 musieli się zadowolić remisem.
Tuż po zmianie stron Kamil Stachyra wyłożył piłkę Robertowi Kazubskiemu, jednak ten źle trafił w piłkę i zamiast w światło bramki posłał ją... w chorągiewkę.
Później kilka akcji przeprowadzili gospodarze. Efektowna była zwłaszcza przewrotka Sebastiana Brockiego. Za styl nie ma jednak nie tylko punktów, ale i goli.
Na kwadrans przed końcem zawodów Pawła Lipca pokonał Dominik Bednarczyk. Sędzia trafienia nie uznał, bo obrońca Stali faulował przy okazji rywala.
W 79 minucie po zagraniu ręką jednego z miejscowych piłkę na 17 metrze ustawił Walerij Sokolenko. Były piłkarz Górnika Łęczna popisał się precyzyjnym strzałem obok muru i dał gościom prowadzenie.
Wydawało się, że w końcówce nic już nie odbierze punktów ekipie z Lublina. Tymczasem rzut wolny z około... 45 metrów przyniósł wyrównanie. Damian Maślany posłał podanie w pole karne i ku zaskoczeniu wszystkich Lipiec musiał wyciągać piłkę z siatki.
Stal Rzeszów – Motor Lublin 1:1 (0:0)
Bramki: Maślany (90+2) – Sokolenko (79)
Motor: Lipiec – Falisiewicz, Sokolenko, Kazubski, Dykij, Stachyra (90 Paluch),Piekarski, Król, Świech, Szymanek, Myśliwiecki (85 Mroczek).
Czerwona kartka: Szymanek (Motor, 85 min, za faul)