Motor kontynuuje serię meczów wyjazdowych. Przed tygodniem "żółto-biało-niebieskim” udało się wywalczyć punkt na boisku Wisły Płock. Trzecim przystankiem w wycieczce po Polsce będzie Zabrze, gdzie w sobotę o godz. 20 lublinianie zmierzą się z tamtejszym Górnikiem.
Trener Ryszard Komornicki od kilku tygodni jest "pod ostrzałem” prasy. Jego drużyna niby wygrywa, ale robi to w bezbarwnym stylu.
Jeszcze na początku tygodnia Górnik był liderem pierwszoligowej tabeli, ale po decyzji Wydziału Gier PZPN łódzki Widzew odzyskał sześć punktów i przesunął się na pierwszą pozycję. Na dodatek w środę zabrzanie po kompromitującej grze odpadli z Remes Pucharu Polski, ulegając Zagłębiu Sosnowiec 0:2.
Kadra najbliższych rywali Motoru robi wrażenie. W składzie znajdują się Damian Gorawski, Robert Szczot, Michał Pazdan, Grzegorz Bonin czy Przemysław Pitry. Ale po raz pierwszy problemów ze skompletowaniem meczowej osiemnastki nie będzie miał także trener lubelskiego pierwszoligowca Mirosław Kosowski. Nikt w jego zespole nie narzeka na kontuzję, a na wyjazd do Zabrza zdołał się nawet wykurować Kamil Oziemczuk.
– Wiemy, że w Górniku grają piłkarze ze znanymi nazwiskami, ale przecież ci zawodnicy przyczynili się do spadku klubu z ekstraklasy. To są normalni ludzie, z którymi możemy powalczyć o korzystny rezultat. Zapowiada się ciekawy mecz, bo zagramy przy sztucznym oświetleniu, przy kilkunastu tysiącach kibiców, a spotkanie będzie także w telewizji. Zrobimy wszystko, żeby pokazać się z dobrej strony i sprawić jakąś niespodziankę – zapowiada zawodnik Motoru Marcin Popławski.
Historia spotkań obu ekip przemawia za Górnikiem. Jednak obie drużyny po raz ostatni w meczu ligowym zmierzyły się 17 lat temu. Wówczas padł bezbramkowy remis. Gdyby po końcowym gwizdku sobotniego meczu na tablicy wyników widniał podobny rezultat, "motorowcy” nie mieliby powodów do narzekań.
Spotkanie będzie można obejrzeć na antenie TVP Sport. Pierwszy gwizdek o godz. 20.