Dzisiaj o godz. 9 zawodnicy Motoru Lublin wyjadą na zgrupowanie do Radomska. "Żółto-biało-niebiescy” zamieszkają w trzygwiazdkowym hotelu, należącym do Tadeusza Dąbrowskiego
– Nie doszukiwałbym się tutaj żadnej sensacji. Dobrze, że piłkarze w ogóle pojadą na obóz, w poprzednich latach nie było to regułą – przypomina Robert Kozłowski, prezes lubelskiego klubu.
– Tym razem będą mogli potrenować w dobrych warunkach i spędzić trochę czasu razem. Cieszymy się tym bardziej, że za pobyt zespołu w Radomsku nie zapłacimy ani złotówki. Wszystko finansuje sponsor – dodaje Kozłowski.
Na zgrupowanie pojedzie na pewno dziewięciu piłkarzy na stałe związanych z Motorem: Dawid Ptaszyński, Piotr Karwan (obaj podpisali w piątek nowe, roczne kontrakty), Patryk Czułowski, Paweł Lipiec, Sebastian Pyda, Damian Falisiewicz, Mateusz Oszust, Damian Szpak i Rafał Niżnik. Ważnej umowy nie ma tylko ten ostatni, ale...
– Wszystko jest już właściwie dogadane i w najbliższych dniach podpisy na kontrakcie powinny zostać złożone – informuje Agnieszka Kwiatkowska, rzecznik prasowy lubelskiego klubu.
Niedługo do zespołu powinien dołączyć Igor Migalewski, który na Ukrainie czeka na wizę.
– Wszystkie dokumenty są załatwione, Igor na pewno wróci – uspokaja Siergiej Michajłow, kierownik "żółto-biało-niebieskich”.
Szkoleniowiec Motoru ma do dyspozycji tylko dziesięciu piłkarzy, w tym dwóch bramkarzy. Gdyby nie juniorzy i testowani gracze, nie mógłby sklecić nawet podstawowej jedenastki. Sprawdzani zawodnicy mocno jednak zawodzą, dlatego wielu z nich zostało skreślonych jeszcze przed wyjazdem na zgrupowanie.
– Nowi piłkarze dołączą do nas już w Radomsku. Na pewno zagrają w sparingach z Omegą Kleszczów i ŁKS Łódź – zapewnia Kwiatkowska.
– Będzie ich ośmiu lub dziesięciu i to będą poważne wzmocnienia, piłkarze, którzy pomogą nam wywalczyć awans, bo to jest cel na nadchodzący sezon. Przyjadą gracze z pierwszej ligi, może ktoś z ekstraklasy. Rozmawiałem z zawodnikami Lecha Poznań, którzy nie mieszczą się w składzie, ale póki co nie stać nas, żeby spełnić ich oczekiwania finansowe.
Jeżeli ktoś zarabia kilkadziesiąt tysięcy złotych, to nie przyjdzie grać za kilka do niższej ligi, nawet jeśli będzie miał duże szanse na występy w pierwszym zespole – kończy Jacek Bąk, wybitny reprezentant Polski i jeden z akcjonariuszy Motor Lublin SA.