

Nie prowadził agitacji wyborczej – tak obecność i zachowanie Roberta Bąkiewicza w sali Consulatus, w trakcie sesji Rady Miasta Zamość oceniła zamojska policja i umorzyła postępowanie wszczęte po zawiadomieniach złożonych przez prezydenta miasta i radnych Koalicji Obywatelskiej.

Przypomnijmy, że Robert Bąkiewcz z działaczami swojego „Ruchu obrony granic” przyjechał do Zamościa 26 maja br. To było na kilka dni przed drugą turą wyborów prezydenckich. Odbywała się wówczas sesja, w trakcie której do programu obrad próbowano wprowadzić obywatelski projekt uchwały wyrażającej sprzeciw wobec lokowania w mieście nielegalnych migrantów.
W Sali Consulatus pojawili się zwolennicy tej uchwały, a także Robert Bąkiewicz. Przed kamerami prawicowej telewizji nadającej materiał na żywo wygłaszał swoje poglądy.
Mówił m.in.: „Polityka migracyjna będzie szła do góry od Donalda Tuska i nie daj Boże Rafała Trzaskowskiego, który zostanie prezydentem i będzie wszystko klepał. Nasze życie odmieni się na zawsze. […] Donald Tusk jest dogadany z Pania Ursulą von der Leyen, że po wyborach prezydenckich w Polsce cały proces migracyjny znacznie przyspieszy […]”.
Ta sytuacja wprowadziła sporo zamieszania. Po zarządzonej kilkunastominutowej przerwie do sali obrad nie wróciła część radnych. Brakowało kworum.
Radni KO od razu w mediach społecznościowych przyznali, że zachowali się w ten sposób na znak protestu. „Mamy do czynienia z wiecem politycznym i spektaklem i próbą przejęcia Rady Miasta przez środowiska, które nie reprezentują mieszkańców Zamościa, tylko własne, partyjne interesy” – napisała radna KO Agnieszka Klimczuk. „Nie zgadzamy się na przedwyborczą agitację” – wyjaśniała jej klubowa koleżanka Agnieszka Jaczyńska.
Ostatecznie Bąkiewicz ratusz opuścił. Obrady zostały wznowione. Ale to nie zakończyło sprawy. Dzień później w oficjalnym oświadczeniu władze Zamościa krytycznie odniosły się do zdarzeń z 26 maja. A 28 maja prezydent Rafał Zwolak złożył w Komendzie Miejskiej Policji w Zamościu zawiadomienie o możliwości złamania kodeksu wyborczego przez Bąkiewicza. Podobne pismo od radnych klubu KO trafiło też do policji za pośrednictwem prokuratury.
Już wiadomo, jaki jest efekt.
W zachowaniu prawicowego działacza nie dopatrzono się łamania prawa.
– Postępowanie w kierunku art. 494 paragraf 1 punkt 1 kodeksu wyborczego (mówi on o zagrożonym karą grzywny prowadzeniu agitacji wyborczej na terenie urzędów administracji rządowej lub administracji samorządu terytorialnego bądź sądów – red.) zostało umorzone wobec niestwierdzenia znamion wykroczenia – mówi podinsp. Dariusz Syty, naczelnik wydziału kryminalnego KMP Zamość.
Dodaje, że o takiej decyzji poinformowany został zarówno Zwolak, jak i Jaczyńska. Mieli prawo złożenia zażalenia. Prezydent z tego nie skorzystał. Radni KO to zrobili. Teraz sytuację w drugiej instancji ma wyjaśniać Komenda Wojewódzka Policji w Lublinie.
– Uważamy, że w świetle fragmentów nagrań, które dołączyliśmy do wniosku oraz wyjaśnień, jakie składaliśmy w trakcie procedury, działania Roberta Bąkiewicza były niezgodne z prawem i naszym obowiązkiem jest dołożenie wszelkich starań, aby sprawa była dogłębnie wyjaśniona – wyjaśnia Agnieszka Jaczyńska.
Przypomina też, że niedawno w TVN24 wyemitowany został reportaż opisujący analogiczne działania w jeszcze kilku miastach Polski. – Wynikające z niego wnioski bezsprzecznie wskazują, że były to działania celowo zaplanowane i nastawione na zdezawuowanie kandydata na prezydenta RP – Rafała Trzaskowskiego. Działania wykorzystujące dezinformację, kłamstwa oraz mające wzbudzić w społecznościach tych miast strach i poczucie zagrożenia. A takim działaniom konsekwentnie się sprzeciwiamy, stojąc na stanowisku praworządności, która jest filarem demokracji – podsumowuje radna.
