Watahy bezpańskich psów od miesięcy terroryzują mieszkańców Białej Podlaskiej. Straż miejska wie o co najmniej pięciu pogryzieniach. Ale jak dotąd nikt w mieście ze sforą groźnych psów nie potrafi sobie poradzić.
Sprawa nie jest obca strażnikom miejskim. Komendant Artur Żukowski potwierdza, że "co pewien czas strażnicy interweniują”. Tak było we wtorek, gdy została tu pogryziona jedna z przechodzących tędy kobiet.
– Zawiadomiliśmy kierownika schroniska o potrzebie wyłapania psów przy "Biedronce”, ale kiedy patrol zajechał na miejsce, już ich nie było – mówi Artur Żukowski, komendant Straży Miejskiej w Białej Podlaskiej. I dodaje: – Strażnicy wielokrotnie prosili pracowników marketu i sąsiednich hurtowni, aby nie karmiono bezpańskich psów. Ale niektórzy nadal to robią.
W bialskim schronisku dla bezdomnych zwierząt przebywa obecnie 340 psów. Marek Pawłowski, kierownik "Azylu” przyznaje, iż psy grasujące obok "Biedronki” wyjątkowo ciężko złapać. – Nie pomaga nawet strzelanie z nabojów usypiających. Trafiony kundel ucieka, a środek zaczyna działać dopiero po 15 minutach. Raz odłowiliśmy tam psa, ale w schronisku sforsował kojec i jak kot przeszedł przez trzy siatki wysokie na 1,80 cm – opowiada Pawłowski.
Tłumaczenia Pawłowskiego nie przekonują urzędników. Naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta podkreśla, że oczekuje od kierownika schroniska bardziej zdecydowanych działań. – Dajemy 300 tys. zł rocznie na "Azyl”. Kupiliśmy samochód i sprzęt do chwytania psów – mówi Roman Siekierka.
Według naczelnika psy przychodzą do Białej z okolicznych wsi. Dlatego władze gminy też powinny się nimi zająć.
Schronisko liczy na pomoc
"Azyl” potrzebuje suchej słomy w belach, garnków, koców, kołder i suchej karmy oraz kaszy. Dary można przynosić do schroniska przy ul. Olszowej 4 w Białej Podlaskiej. tel./fax: (083) 344 51 37, e-mail: bialapodlaska@schronisko.net