Tadeusz Wójciuk z Parczewa stara się o rekompensatę od firmy, w której kupił materiał na budowę komina swojego domu. Cegły się kruszą i wypadają. Tymczasem rzecznik praw konsumenta wysłał Wójciuka z jego problemem do prasy.
Wójciuk rozmawiał ze sprzedawcą. Ten zgodził się na rekompensatę. Zaproponował 700 cegieł. Ale dla Wójciuka żadna rekompensata. – Co ja zrobię z tymi cegłami? – pyta. – Przecież trzeba komin rozebrać, zabezpieczyć dach, znieść wszystko na dół, a potem wnieść nowy materiał i wybudować komin od nowa. Kto mi zwróci pieniądze za robociznę?
I dodaje, że satysfakcjonuje go ok. 2 tys. złotych. Dla sprzedawcy to nie do przyjęcia. – Ten komin został wybudowany niezgodnie ze sztuką budowlaną i miał prawo się zniszczyć – tłumaczy Marian Sobianek, właściciel hurtowni materiałów budowlanych w Parczewie. – Dzisiaj kominów z czerwonej cegły się nie buduje, są do tego celu odpowiednie wkłady kominowe i nowocześniejsze rozwiązania. Mimo to wykazałem dobrą wolę i byłem gotów zwrócić ok. 600 złotych, chociaż materiał kosztował o połowę mniej. Tymczasem ten pan chce, żebym pokrył koszty robocizny, ale ja się nie zgadzam. Chociażby dlatego, że nie zajmuję się budową kominów, tylko sprzedażą materiałów budowlanych.
Konflikt trwa już półtora roku. Gospodarz poszedł w końcu ze swoją sprawą do rzecznika konsumenta w Parczewie. A Anna Teleon-
Błaszczyk, odesłała go do prasy. Powiedziała, żeby tam szukał pomocy. – Żeby skierować sprawę do sądu powinnam mieć opinię rzeczoznawcy – tłumaczy rzecznik. – Nie mam na to pieniędzy. Tym bardziej że klient też nie chce wykonać takiej ekspertyzy. Pan Wójciuk nie godzi się też, żeby sprawę skierować do sądu.
Wójciuk odpowiada, że na sąd i ekspertyzę nie ma pieniędzy, a sprawa jest według niego oczywista.