Wyzwiska, straszenie, przemoc fizyczna. Ratownicy medyczni nierzadko spotykają się z agresją ze strony pacjentów. Urządzenie alarmowe, dzięki któremu pomoc mogą wezwać w ciągu kilku sekund, jest właśnie testowane.
– Przypadków agresji wobec ratowników medycznych jest coraz więcej – mówi Mariusz Celiński, ratownik medyczny z Białej Podlaskiej.
– W lutym dostaliśmy wezwanie do osoby leżącej. Na miejscu okazało się jednak, że mężczyzna jest pod wpływem alkoholu i wcale nie potrzebuje naszej pomocy. Był agresywny, rzucił się na nas – opowiada Waldemar Dańkowski, również z bialskiego pogotowia.
Do sytuacji niebezpiecznych dla ratowników w bialskim pogotowiu dochodzi średnio kilka razy w miesiącu. Agresywni bywają nie tylko pacjenci, ale też ich rodziny czy znajomi, którzy są na miejscu zdarzenia.
– Jednym z poważniejszych incydentów było pobicie lekarza z zespołu ratowniczego. To było w maju. Inny mężczyzna, który był pod wpływem środków psychoaktywnych, groził ratownikowi śmiercią – opowiada Artur Kozioł, zastępca dyrektora w bialskim pogotowiu i pomysłodawca pilotażowego projektu.
System alarmowy, który jest już testowany w Białej Podlaskiej, zawiadomia o niebezpiecznej sytuacji dyspozytora pogotowia i dyżurnego policji. Wystarczy, że ratownik wciśnie guzik na urządzeniu.
– Do tej pory nie mieliśmy takiej możliwości. Napastnik widział, że dzwoniliśmy do dyspozytora, a to tylko wzmagało jego agresję – podkreśla Celiński. – Ponadto zamiast zajmować się pacjentem zajmowaliśmy się wzywaniem pomocy. Teraz wystarczą trzy sekundy, żeby dyspozytor wiedział, że potrzebujemy pomocy – tłumaczy.
Bialskie pogotowie ma 13 karetek, każda dostała jedno urządzenie. System kosztował 12 tys. zł.
– Na razie będzie testowany tylko w naszym pogotowiu – zapowiada Artur Kozioł. – Naszym urządzeniem zainteresowane jest już Ministerstwo Zdrowia, więc jest szansa na wprowadzenie go w całym województwie, a może nawet w kraju.