Mundurowi, psy tropiące, rodzina i taksówkarze poszukiwali w poniedziałek 2,5-letniej dziewczynki, która miała zaginąć w Białej Podlaskiej.
Wczoraj około godz. 17 przerażona matka 2,5-latki zaalarmowała policję, że dziewczynka zaginęła. W momencie zaginięcia przebywała z ojcem, który zorientował się nagle, że dziecka nie ma w domu. Mężczyzna zauważył niedomknięte drzwi mieszkania, więc sądził że dziewczynka mogła wyjść na klatkę schodową i dalej na zewnątrz.
Na poszukiwania oprócz rodziny ruszyło kilkunastu policjantów oraz psy tropiące. - Poprosiliśmy też o pomoc korporacje taksówkarzy, którzy przypadkiem mogli natknąć się na dziecko - mówi Jarosław Janicki z policji w Białej Podlaskiej.
Poszukiwania trwały około 45 minut.
Rodzice zadzwonili na policję i powiedzieli, że dziewczynka... śpi w mieszkaniu za leżaczkiem.
Ojciec i matka 2,5-latki byli trzeźwi. Czy odpowiedzą za nieuzasadnione wezwanie policji? - Raczej nie będziemy wyciągać żadnych konsekwencji. Nie mieli świadomości, że dziecko jest w domu. Zaalarmowali nas w obawie o jego zdrowie - kończy Jarosław Janicki.