Kondukty żałobne idące przez miasto stwarzają duże niebezpieczeństwo na drogach – uznali radni i wydali zakaz ich organizowania. Urzędnicy wojewody już sprawdzają, czy uchwała jest zgodna z prawem.
– Od dawna kierowcy skarżyli się na kondukty. Kiedy jest większy pogrzeb, całe miasto jest zakorkowane. Ostateczna o wprowadzeniu zakazu przesądził wypadek z Bożego Ciała, kiedy kierowca rozbił dwa samochody policyjne ochraniające procesję – tak burmistrz Artur Grzyb tłumaczy, dlaczego Rada Miasta podjęła uchwałę, która nakazuje uczestnikom pogrzebu dotrzeć z kościoła na cmentarz autokarami lub samochodami.
– Pytaliśmy policję, czy nie odnotowała zagrożeń związanych z konduktami. Potwierdziła. Księża też przychylili się do zmechanizowanych pogrzebów, więc podjęliśmy decyzję – mówi Paweł Puszkarski, przewodniczący Rady Miasta.
Ale mieszkańcy nie są tak jednomyślni jak radni.
– To normalne, że z kościołów, które są zaledwie kilkaset metrów od starego cmentarza, ludzie idą za trumną zmarłego. Tak oddają mu szacunek – uważa Agata Paluszkiewicz, która mieszka niedaleko nekropolii.
Po zmianie przepisów mogą wzrosnąć kosztu pogrzebów. Przy większych pogrzebach rodziny będą musiały wynajmować autokary do przewiezienia żałobników. Zbigniew Chudowolski z miejscowego Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych ocenia również, że ceremonie pogrzebowe mogą się wydłużyć. – Na niektórych pogrzebach jest nawet 500 osób. I wszystkie trzeba będzie jakoś przewieźć.
Nie wiadomo jednak, czy wrześniowa uchwała w ogóle wejdzie w życie. W piątek wzięli ją pod lupę prawnicy wojewody. Jeśli okaże się, że radni wprowadzili zakaz nielegalnie, zostanie on uchylony.
– Pobieżna analiza uchwały nasuwa poważne wątpliwości co do tego, czy jest ona zgodna z prawem – mówi Cezary Widomski z Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
– Zakaz ten ma charakter przepisu porządkowego. A przepis taki można wydać pod warunkiem, że jest luka w prawie i jakiejś kwestii nie regulują inne przepisy.
Także niektórzy księża mają wątpliwości co do zakazu. Jeden z miejscowych proboszczów przyznaje, że może to wzburzyć wiernych. – Teraz wszyscy są wyczuleni na sprawę wolności. A tu pojawia się zakaz. Przez to może być zamieszanie z organizacją pogrzebów – wyjaśnia ksiądz.