Dopiero po tygodniu Mieczysław Z. z Rokitna (pow. bialski) zorientował się, że jego brat Ryszard nie żyje. Wcześniej myślał, że 55-latek jest skacowany i śpi
- Sąsiadom powiedział, że "z bratem chyba coś jest nie tak”. I to sąsiedzi nas powiadomili - mówi Jarosław Janicki rzecznik bialskiej policji. Dlaczego mężczyzna nie zareagował wcześniej?
- Mieczysław Z. miał jakąś dorywczą fuchę. Wychodził rano, wracał wieczorem. Był przekonany, że brat cały czas śpi - relacjonuje Janicki. - Kiedy policjanci weszli do środka, w domu czuć było odór rozkładającego się ciała - dodaje policjant.
Mieszkający w Rokitnie bracia znajdują się wśród osób korzystających z wsparcia pomocy społecznej. - Otrzymywali zasiłek okresowy i żywność za darmo - mówi Katarzyna Łukaszuk z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Pracownicy co kilka tygodni byli u nich w domu - dodaje. Opieką objęci byli już od kilku lat.
- Wcześniej utrzymywali się z gospodarstwa rolnego, a obecnie oprócz pomocy z GOPS nie mają niczego - ocenia pracownik ośrodka. 48-latek jest po udarze i ma problem ze wzrokiem.
- Ale dotąd nie narzekał na swój stan zdrowia. To niepojęte, że nie zauważył śmierci swojego brata - uważa Łukaszuk.
- Z sąsiadami raczej nie żyli dobrze - mówi pracownica GOPS. - Ale nie lekceważyliśmy ich. Ostatnio, nawet co kilka tygodni tam byliśmy - dodaje.
Wątpliwości w tej sprawie nie ma też Jacek Szewczuk, wójt gminy Rokitno. - Bracia nie byli zostawieni na pastwę losu. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby im pomóc. Jednak przy uzależnieniu trudno przewidzieć niektóre sytuacje - mówi Szewczuk. GOPS informuje, że zachęcał braci Z. do terapii odwykowej, ale bez rezultatu.
Trwa śledztwo prokuratorskie w tej sprawie. Sekcja zwłok pozwoli ustalić, czy to alkohol był główną przyczyną zgonu. - Wstępne oględziny wykluczają jednak udział osób trzecich - precyzuje rzecznik bialskiej policji.