Halina Potapiuk przeczytała w ubiegłotygodniowym Dzienniku reportaż o strasznej biedzie rodziny z Ratoszyna. Z przejęciem opowiedziała o tym żonie swojego wnuczka. Młoda kobieta szybko zorganizowała zbiórkę darów wśród znajomych i kuzynek.
To ona błyskawicznie odpowiedziała na apel. Zapytała koleżanki, czy się przyłączą. Chętnie się zgodziły.
Każda ofiarowała coś z własnych zasobów. Barbara Olczuk oddała buty i talerze. Inni przynieśli ubrania i dużo zabawek. Kożuszek, kurtki i wiele innych okryć, a wszystko w dobrym stanie. Ledwie zmieściło się do samochodu.
To nie pierwsza inicjatywa pani Anity. Wcześniej zbierała dary dla bardzo biednych ludzi w odpowiedzi na apel księdza z Ukrainy.
- Będziemy kontynuować naszą akcję na rzecz Michalaków. To dopiero początek. Myślę, że inni się przyłączą. Zapytam właściciela sklepu z naszej wsi, czy nie przekazałby artykułów spożywczych - mówi inicjatorka. Zapowiada, że chętnie pomoże też innym potrzebującym, jeżeli dadzą o sobie znać.
Mimo obowiązków gospodyni i matki miesięcznego synka Wiktora, najmłodszego dziecka, znajduje czas dla innych. Umie się dzielić z potrzebującymi tym, co ma i zachęca do tego innych.
Każdego dnia ktoś chce pomóc rodzinie z Ratoszyna. Obdarowani podkreślają, że teraz chce im się żyć. Nawet nie liczyli na taki odzew. •