W poczekalni jest ciepło, a obok można skorzystać z toalety. Ale podróżni muszą marznąć przed zamkniętymi drzwiami budynku. Takie atrakcje czekają na tych, którzy znajdą się w weekend na parczewskim dworcu autobusowym. Burmistrz traci cierpliwość i chce, by problemy pasażerów rozwiązał wojewoda.
- Dlaczego ludzie nie mogą schronić się w poczekalni? Tu jest gorzej niż na pustyni. Jakże może być zamknięta też toaleta? I to w powiatowym mieście? Najbliższa jest odległa o kilometr. Psi los pasażerów! - oburza się pani Wanda, którą przykra niespodzianka spotkała 1 listopada. A los pasażerów jest dosłownie psi. Bo wokół dworca kręcą się watahy kundli.
Poczekalnia i toalety są czynne tylko od godz. 7 do 15, od poniedziałku do piątku. I to pod warunkiem, że w środku tygodnia nie wypada akurat jakieś święto. Takie warunki ustala Przedsiębiorstwo Państwowej Komunikacji Samochodowej w Radzyniu Podlaskim, które zawiaduje parczewskim dworcem. A zarządca komisaryczny PPKS o niczym nie wie.
- Wydaje mi się, że toaleta powinna być udostępniona do godz. 18-19, gdy funkcjonuje komunikacja. Wtedy kluczyk jest u dyżurnego ruchu - wyjaśnia Sławomir Podsiadły, zarządca radzyńskiego PPKS. - Wprowadzamy program naprawczy. Muszę oszczędzać. Nie mogę puszczać za dużo pieniędzy. Nie stać nas na wydatki.
Od ponad roku w tej sprawie interweniuje burmistrz Parczewa. Bez powodzenia. - W firmie jest reorganizacja i nie ma z kim rozmawiać - żali się burmistrz Stanisław Mroczek. - Chciałem nawet tam zatrudnić człowieka, aby odpowiadał za ten teren i toaletę. Występowałem w tej sprawie w lecie. Nie uzyskałem odpowiedzi.
Zarządca obiecuje, że sprawą się zajmie. - Może uruchomimy toaletę z zainstalowanym automatem, pobierającym opłaty. Spróbujemy uregulować tę sprawę. Nie możemy podróżnym utrudniać życia - mówi Podsiadły. A burmistrz już traci cierpliwość. I zastanawia się, czy poczekalnią i toaletą nie zainteresować... wojewody, który zajmuje się teraz reorganizacją działających na Lubelszczyźnie PKS i scalaniem ich w jedną firmę.