Na wtorek zaplanowano rozmowy w sprawie ratowania PKS SA w Białej Podlaskiej. Po ostatniej sesji sejmiku województwa zobowiązany przez radnych zarząd zgodził się jeszcze raz przeanalizować sytuację zadłużonej na 2 mln złotych firmy.
Petycję poparła m.in. Zdzisława Demianiuk z gminy Zalesie. – Wolę jeździć autobusami PKS. Są wygodniejsze i bezpieczniejsze niż busy. Pani Zdzisława dojeżdża do pracy od 15 lat i obawia się, że po likwidacji PKS może mieć problemy z dostaniem się do Białej Podlaskiej. Także Wioleta Pomorska, studentka jeżdżąca na trasie Sławatycze–Biała Podlaska, ceni sobie połączenia autobusowe. – Busy powinny mieć konkurencję – mówi.
Jan Dawidowski, przewodniczący Związku Solidarność 80 w PKS Biała Podlaska, krytycznie ocenia sytuację w spółce. Podkreśla, że ciągle traci pasażerów. – Nagle wstrzymywanych jest 10–12 kursów. Raz autobus kursowy jedzie do Zamościa, innego dnia nie. Bilety miesięczne są sprzedawane tylko na 15 dni. Komuś nadal zależy, aby zniszczyć firmę.
Ryszard Panasiuk, wiceprzewodniczący NSZZ "Solidarność” w PKS uważa, że trzeba za wszelką cenę kompromisu i ustępstw załogi, aby ratować zakład. Przyznaje, że taką nadzieję dają rozmowy ostatniej szansy w Urzędzie Marszałkowskim w Lublinie. – W tej chwili pracuje u nas 150 osób. Trwa redukcja 15 etatów po likwidacji "towarówki”. Jest propozycja, aby w wakacje, cześć osób poszła na bezpłatne urlopy – mówi Panasiuk.
Beata Górka, rzecznik marszałka województwa, potwierdza, że na wtorek jest zaplanowane spotkanie zarządu województwa z prezesem PKS, główną księgową, przedstawicielami związków i rady nadzorczej. – Będzie dyskusja nad sytuacją finansową. Strony zobowiązały się solidnie do tego przygotować. Zarząd województwa nie formułuje swoich oczekiwań.
Sprawa o ogłoszenie upadłości PKS SA w Białej Podlaskiej nie ma jeszcze wyznaczonego terminu w sądzie.