W godzinę po niegroźnej kolizji dwóch samochodów zostało niepotrzebnie wezwane pogotowie. Bialscy policjanci wyjaśnią, czy międzyrzecki oficer polował na radnego powiatowego.
Całą sytuację widział przejeżdzający obok jeden z oficerów międzyrzeckiej policji. Radny uważa, że funkcjonariusz widząc auto radnego na miejscu kolizji wezwał policję i pogotowie. Zupełnie bez potrzeby.
- Nie o taką wolność ludzie walczyli, żeby teraz pogotowie i policja były wykorzystywane do prywatnych rozgrywek. Do kolizji niepotrzebnie wezwano karetkę i radiowóz. Przypuszczam, że to na mnie polowano, gdyż policjant dostrzegł mój charakterystyczny samochód. Nie zgadzam się na wykorzystywania karetek do lokalnych rozgrywek - uważa Mariusz Filipiuk, radny powiatu bialskiego.
Z opisu Filipiuka wynika, że przypadkowo pojawił się na drodze tuż po tym, jak BMW zderzyło się ze skodą. Okazało się, że nikt nie jest ranny, a kierowcy tylko chcieli od radnego kartkę, aby spisać oświadczenie. Jeden z uczestników kolizji zadzwonił do firmy ubezpieczeniowej, by zapytać czy powinni wezwać policję. Okazało się, że nie ma potrzeby.
Według Filipiuka, akurat wtedy przejechał tamtędy nieoznakowanym samochodem jeden z oficerów międzyrzeckiego komisariatu. Nie zatrzymał się.
Gdy jeden z rozbitych samochodów już został ściągnięty do Międzyrzeca Podlaskiego, a drugi stał na lawecie - pojawił się patrol policji i karetka pogotowia.
- Musiałem zapłacić mandat 250 zł. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego jestem karany, skoro już dogadałem się z drugą stroną kolizji, ale ponoć prawo nie zabrania policji takich działań - mówi pan Hubert, którego policjanci odnaleźli w Międzyrzecu Podlaskim, bo nie zastali go już na szosie w Zahajkach.
Mariusz Filipiuk przypomina sobie, że kiedy jechał ul. Zahajkowską zobaczył jadące w stronę Zahajek pogotowie.
O całym incydencie opowiadał radny Filipiuk w czasie ostatniej sesji Rady Powiatu Bialskiego, składając interpelację.
Podkom. Cezary Grochowski, oficer prasowy bialskiej policji, przyznaje, że wicekomendant miejski ma wyjaśnić incydent w Zahajkach.
- Po ustaleniu faktów, odpowiemy radnemu. Z wstępnych wyjaśnień wynika, że skoro policjant zauważył zagrożenie dla życia i zdrowia ludzkiego, wtedy mógł wezwać karetkę pogotowia - zaznacza Grochowski.