Bialczanin Wojtek Jaroszewicz od kilku lat choruje na neuroboreliozę. 37–latek potrzebuje pieniędzy na leczenie i rehabilitację.
Wszystko zaczęło się 8 lat temu. Lekarze od razu nie postawili prawidłowej diagnozy.
– Pierwsze objawy jakie się pojawiły to była bardzo silna nerwica lękowa. Kiedy po kilku miesiącach udało się unormować nerwy zaczęły się problemy z siłami i napięciem mięśni. Nagle młody wysportowany mężczyzna zaczyna mieć problem z przejściem kilkuset metrów. Pierwsze wizyty u lekarza neurologa i diagnoza jak wyrok, stwardnienie rozsiane – opowiada jego żona Katarzyna Jaroszewicz.
Lekarze nie byli jednak przekonani do pełnego obrazu stwardnienia rozsianego.
– Po pobycie w szpitalu i kolejnej punkcji mięśnie już na tyle osłabły i na tyle postąpił niedowład, że Wojtek przestał chodzić. Od pierwszych objawów do wózka minęły ponad 3 lata. Cały czas Wojtek nie godził się z tą diagnoza i czuł, że to nie to– zaznacza pani Katarzyna.
W międzyczasie jej mąż wykonał podstawowe badania na boreliozę. – W przeszłości dużo chodził po lasach i pamiętał jednego kleszcza wczepionego w udo. Test wyszedł negatywnie – podkreśla żona. – Dopiero badanie typu KKI (krążące kompleksy immunologiczne–przyp. red.) wskazało przeciwnika – przewlekła borelioza układu nerwowego czyli neuroborelioza– dodaje Jaroszewicz.
Bialczanin rozpoczął leczenie agresywną metodą antybiotykową ILADS. – Polega ona na podawaniu kilku zestawów antybiotyków, do tego jeszcze odpowiednio wzmacniające witaminy, minerały i suplementy. Jest to metoda nierefundowana przez NFZ. Niestety terapia nie przyniosła spodziewanych efektów, choroba postępowała – przyznaje Jaroszewicz.
Od 2 lat małżeństwo regularnie jeździ do ośrodka w Gdańsku. – Prowadzi go jeden z najlepszych specjalistów w zakresie leczenia boreliozy. Niestety przypadek Wojtka jest bardzo trudny i przedawniony dlatego terapia jest długa, do tego leki są nierefundowane i często dostępne tylko w Stanach Zjednoczonych lub w Niemczech. Antybiotyków nie może już przyjmować stąd leki alternatywne – tłumaczy nasza rozmówczyni.
Do tego dochodzi rehabilitacja w warunkach domowych. Obecnie niedowład jest już czterokończynowy. – Miesięczny koszt leczenia i rehabilitacji to 2500 zł a czasem i więcej – precyzuje pani Katarzyna.
Renta pana Wojtka nie pokrywa nawet połowy miesięcznych wydatków. Dlatego panu Wojtkowi można pomóc m.in. za pośrednictwem platformy "pomagam": https://pomagam.pl/wojtek.
Zbiórkę prowadzi też stowarzyszenie Biała Samorządowa.