Do tragedii doszło dziś po północy w Borkach (pow. radzyński). 16-letni Łukasz W. jechał motorowerem.
- Przeżyłem szok, kiedy dowiedziałam się, że Łukasz nie żyje. Kolegował się z moim synem - mówi przybita pani Małgorzata.
Po północy na skraju wsi Borki kierujący renaultem laguną 33-letni Robert C. najechał na leżącego na jezdni motorowerzystę. Po chwili na miejsce przyjechała karetka pogotowia, policjanci i straż pożarna. Szesnastolatek nie żył. Widok był przerażający. Fragmenty ciała nastolatka były rozrzucone na długości około 30 metrów. Motorower leżał na prawym poboczu.
- Z relacji mężczyzny kierującego renaultem wynika, że gdy dojechał do feralnego miejsca, motorowerzysta już leżał na jezdni. Prawdopodobnie przedtem został potrącony przez inny pojazd lub pojazdy - mówi Barbara Salczyńska z radzyńskiej policji. Dodaje, że kierowca renaulta był trzeźwy.
Wypadkiem jest zszokowany wójt gminy Borki. - Znam rodzinę tego chłopca. To porządni ludzie, mieli troje dzieci - mówi Henryk Mateusiak. - Dotknęła ich taka tragedia…
- Dochodzi tutaj do wielu wypadków, kilka było śmiertelnych - dodaje Mateusiak. Występował do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o poprawę bezpieczeństwa na tym odcinku K-19. Pojawiło się światło pulsujące, tablice z ograniczeniem prędkości do 70 km/h. - Plany wieloletnie zakładają budowę drogi szybkiego ruchu. Może wtedy będzie bezpiecznej - ma nadzieję wójt.
(pim)