Niemal każdego dnia z ulic Białej Podlaskiej policjanci zabierają kompletnie pijanych ludzi. Część z nich trafia do szpitala. Tam potrafią nieźle zaleźć za skórę personelowi i pacjentom. To ma się skończyć.
Przykład pierwszy z brzegu. Ul. Narutowicza, przy kiosku leży mężczyzna (patrz zdjęcia). Przechodząca w pobliżu kobieta wzywa przechodniów, aby zainteresować się tym człowiekiem. – On może chorować na cukrzycę. Cukrzyk, który się źle poczuje, wygląda podobnie jak pijany.
Policja przyjeżdża błyskawicznie. Po dłuższej chwili funkcjonariuszom udało się wcisnąć marudzącego mężczyznę do samochodu. Jest pijany. Radiowóz odwozi go do domu.
– Codziennie mamy takie sytuacje. Bywa że nawet 5–6 na dobę. Jeśli pijany jest świadomy i poda dokładny adres w mieście, radiowóz odwozi go do domu gratis. Gdy jednak dowiezionego rodzina nie chce wpuścić, wtedy umieszczamy go w Policyjnej Izbie Zatrzymań – mówi Cezary Grochowski z bialskiej policji.
Najgorzej, kiedy nietrzeźwy traci świadomość. Wtedy trafia do szpitala, a lekarz stwierdza, czy jest zagrożenie życia. Zdarza się, że na izbie przyjęć dzieją się dantejskie sceny. Pijacy zachowują się agresywnie wobec pielęgniarek i chorych. Zakłócają spokój lekarzom i ludziom oczekującym na badania i diagnozę.
Danuta Wojewoda, oddziałowa Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, informuje, że tylko w maju przez izbę przyjęć przewinęło się 41 takich delikwentów. Nie licząc pijaków z urazami. – Na szczęście ostatnio nie było przypadków pobicia pielęgniarek przez alkoholików, a takie się przecież zdarzały – mówi Wojewoda.
Jest szansa, że do takich ekscesów nie będzie już dochodzić, a przynajmniej będzie o nie trudniej. Już w najbliższych dniach ma być wydzielone w szpitalu specjalne miejsce. Jest przeznaczone dla zatrutych alkoholem lub innymi używkami. Przed atakami agresji będą chronić hartowane szyby i kamery. Dyrekcja szpitala rozważa też możliwość zatrudnienia tam pielęgniarzy. Trzy łóżka czekają na pijaków na niskim parterze.