- Potrzebne jest zdecydowane działanie, a minister rolnictwa śpi - tak sytuację związaną z ASF skrytykował w czwartek w Leśnej Podlaskiej prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. W powiecie bialskim jak dotąd stwierdzono pięć ognisk ASF, w tym cztery w Droblinie (gm. Leśna Podlaska).
Działacze PSL przyjechali tu w związku z odkryciem kolejnych ognisk ASF. - Chodzi o sytuację rolnictwa w całym kraju. Mamy 22 ogniska AF. To epidemia, która powoduje nieodwracalne straty w produkcji rolnej i hodowli trzody chlewnej. Grozi nam utrata rynków zbytu - podkreślał szef PSL. - Minister rolnictwa śpi. Nie widzimy go w terenie, ani w Sejmie. A potrzebne jest zdecydowanie działanie. Pani premier powinna stanąć na czele zespołu, który podejmie autentyczną walkę z ASF - stwierdził Kosiniak-Kamysz.
Za mało ubojni
Jego zdaniem potrzeba dodatkowych zakładów do skupu interwencyjnego przerośniętych tuczników, których nie sprzedano w związku z ASF oraz pomocy finansowej dla rolników i samorządów. - Będziemy też zabiegać o interwencję ustawową. Albo będzie konkretne działanie, albo polskie rolnictwo zbankrutuje. Jako opozycja będziemy wzywać codziennie rząd do działania, liczymy też na interwencję w Brukseli - zaznaczył polityk PSL.
Jak dotąd wyznaczono tylko jeden zakład (w Kosowie Lackim) do skupu interwencyjnego tuczników. Zwożone są tam z trzech województw. Z powiatu bialskiego transportem pojechało tam na razie ok 1,5 sztuk świń. - Tymczasem szacujemy, że w całym powiecie bialskim jest obecnie ok. 10 tys. sztuk do natychmiastowego zdjęcia - podkreśla Mariusz Filipiuk, starosta bialski, który wskazał już ministerstwu dwa kolejne zakłady gotowe są do skupu.
Przypomnijmy, że w zakładach wieprzowina będzie przerabiana na konserwy, które trafią do różnych instytucji publicznych, m.in. do wojska.
- Dzisiaj trzeba zahamować rozlewanie się ASF na całą Polskę, a tym których to dotknęło należy wskazać zakłady, które skupią tuczniki i zapłacą rolnikom. Wielkiej filozofii tu nie ma - zauważa prezes PSL.
"Hoduję 2 tys. świń rocznie"
Najgorsza sytuacja jest właśnie w gminie Leśna Podlaska, gdzie w czwartek działacze PSL spotkali się m.in. z hodowcami trzody. - Rocznie hoduję 2 tys. sztuk. Teraz mam do zdjęcia 400 sztuk. Sytuacja jest podbramkowa. Od 40 dni, od kiedy wystąpiło pierwsze ognisko, nic się nie dzieje. Ludzie w rządzie, których przecież wybraliśmy, nie rozumieją powagi sytuacji. Żaden zakład nie chce odebrać naszych świń - mówi Andrzej Stańczuk, rolnik z Bordziłówki Starej w gm. Leśna. - Brakuje nam wspólnych procedur, wspólnego budżetu centralnego i określenia za co, kto odpowiada. Trzeba natychmiast podjąć decyzję i zdjąć przerośnięte sztuki i doprowadzić do dobrostanu - podkreśla Paweł Kazimierski wójt gminy Leśna Podlaska. - Jestem w stałym kontakcie z lekarzem powiatowym weterynarii i radykalne decyzje mają lada dzień zapaść. Najprawdopodobniej wybite będą wszystkie świnie w gospodarstwach w Droblinie, by wirus nadal się nie rozprzestrzeniał - stwierdza na koniec wójt.
Przypomnijmy, że Komisja Europejska obszarem zagrożenia objęła cały powiat bialski. Bez zgody powiatowego lekarza weterynarii zabroniony jest wwóz i przewóz świń na tym terenie.