Prokuratura Rejonowa w Białej Podlaskiej prowadzi postępowanie w sprawie wypadku w Szkole Podstawowej w Janowie Podlaskim. Przed tygodniem w czasie zabawy andrzejkowej dla pierwszoklasistów od świecy zapaliło się bibułkowe przebranie jednego z chłopców.
– Dzieci mają zakaz rozmowy o tej historii – mówi ojciec jednego z dzieci.
Elżbieta Zielińska, dyrektor janowskiej podstawówki, odmawiała informacji w tej sprawie. Bialska policja oraz oddział zamiejscowy Kuratorium Oświaty dzień po wypadku też nic wiedziały o tym, co się stało na szkolnych andrzejkach.
Jedynie Jacek Hura, wójt gminy Janów Podlaski, potwierdzał, że dyrektorka szkoły powiadomiła go o zapaleniu się bibuły na uczniu.
– Na stole stała świeca, a nad nią nachylały się dzieci. Kiedy zapaliła się bibuła na jednym z chłopców, nauczycielka natychmiast zareagowała. Udało się uniknąć większej tragedii.
Joanna Kozłowiec, rzecznik prasowy bialskiego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej, informuje, że poparzony chłopiec trafił
na oddział chirurgiczny.
– Ma oparzenia II stopnia twarzy oraz poważniejsze oparzenie III stopnia ucha. Początkowo istniała obawa, że konieczny będzie nawet przeszczep skóry na twarzy. Obecnie jednak jest już lepiej. Lekarze oceniają, że rana goi się ładnie. Chłopczyk nie gorączkuje – wyjaśnia rzecznik.
Stanisław Strożak, prokurator rejonowy w Białej Podlaskiej, przyznaje, że w poniedziałek anonimowa osoba poinformowała go o zdarzeniu.
– Wszczęliśmy śledztwo w sprawie niedopełnienie obowiązków przez dyrekcję szkoły w zakresie niepowiadomienia organów ścigania o wypadku z dzieckiem – mówi prokurator.