Popołudnie w III LO w Chełmie. W sekretariacie dzwoni telefon. Ktoś mówi, że w budynku jest bomba. Dyrektor ewakuuje uczniów i pracowników. Policja przeszukuje szkołę i nie znajduje żadnego ładunku. Kolejny fałszywy alarm. Policja poszukuje sprawcy.
To już kolejny, w ciągu miesiąca, fałszywy alarm bombowy w mieście. Pod koniec października w ręce policji wpadł trzynastoletni Jakub K. Nastolatek chcąc zaimponować kolegom, telefonował do przypadkowych osób. Groził, że jeśli nie dostanie określonej kwoty pieniędzy, zdetonuje ukryty w budynku ładunek. Sprawa wyszła na jaw, gdy jedna z kobiet, do której 13-latek zadzwonił, zawiadomiła policję. Okazało się, że chłopak wykonał kilkanaście takich telefonów. Jakub za swój głupi żart stanie przed sądem rodzinnym, a jego rodzice poniosą koszty wybryku syna.
Policjanci przestrzegają potencjalnych sprawców, że ci rzadko pozostają bezkarni. Zwykle bardzo szybko udaje się ich schwytać. Doby potrzebowali policjanci z Krasnegostawu, aby ustalić sprawcę fałszywego alarmu na swoim terenie. Obiektem, który upatrzył sobie bombiarz był bar w Gorzkowie. Właścicielkę baru poinformował telefonicznie, że ładunek wybuchowy jest ukryty w kotłowni. W tym przypadku również alarm okazał się fałszywy. Policjanci bez trudu znaleźli sprawcę, który, jak się okazało, dzwonił z komórki. To 17-letni uczeń Rafał Ch. Przyznał się do wszystkiego. Powiedział też, że jego wybór padł na bar przypadkowo, a alarm wszczął dla żartu. - W przypadku alarmu bombowego sprawdzamy każde zdarzenie - mówi Mariusz Gap, zastępca komendanta powiatowego policji w Krasnymstawie. - Nie pamiętam, aby kiedykolwiek był to alarm prawdziwy, ale nie możemy pozwolić sobie na zignorowanie żadnego sygnału. W każdym przypadku na miejsce jadą policjanci z psem tropiącym. Takie akcje wiążą się z kosztami, którymi można obciążyć sprawcę, a gdy jest nieletni, jego opiekunów.
Poza dotkliwością finansową, są jeszcze dodatkowe konsekwencje wszczęcia fałszywego alarmu. W zależności od sytuacji, za taki wybryk można trafić nawet
do więzienia.