Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Pan Paweł pokazuje potężne zacieki na suficie. Po naprawie dachu nowe nie powinny się już pojawiać (
Anna Miklus wraz ze swoim partnerem wyremontowali mieszkanie w kamienicy przy ul. Pocztowej w Chełmie jeszcze w maju. Wystarczyło trochę deszczu, aby cała ich praca poszła na marne. Zwrócili się do nas o pomoc.
Po niedawnej ulewie na suficie i zewnętrznych ścianach mieszkania znowu pojawiły się mokre plamy. – To nie pierwszy raz – mówi pani Anna. – Zalewa nas już od kilku lat. Wielokrotnie zwracaliśmy się do miejskich urzędników o pomoc, ale nic to nie dawało.
Miklus przechowuje plik pism z Wydziału Infrastruktury Urzędu Miasta do Przedsiębiorstwa Usług Mieszkaniowych. Ratusz zwraca się w nich by PUM ustaliło przyczyny przemakania dachu i naprawiło usterki. Przez długi czas ku utrapieniu lokatorów wezwania te pozostawały bez echa.
– My na prawdę nie jesteśmy roszczeniową rodziną – zapewnia pani Anna. – Kiedy się tu wprowadziliśmy to między innym na swój koszt i własnymi siłami odmalowaliśmy klatkę schodową od góry do dołu. Po prostu nie chcieliśmy żyć jak w slumsie.
Z klatką schodową sobie poradzili, ale z dachem już nie.
– Zimą, kiedy dach też nam przeciekał, wchodziłem na górę i przywiązany do komina osobiście zwalałem śnieg i bryły lodu – mówi Paweł Jasiński. – Nie jest więc tak, że oglądamy się tylko na innych. Ale przecież coś i nam jako lokatorom się należy, skoro nie zalegamy z czynszem i staramy się dbać o nasze mieszkanie.
Miklus przechowuje plik pism z Wydziału Infrastruktury Urzędu Miasta do Przedsiębiorstwa Usług Mieszkaniowych. Ratusz zwraca się w nich by PUM ustaliło przyczyny przemakania dachu i naprawiło usterki. Przez długi czas ku utrapieniu lokatorów wezwania te pozostawały bez echa.
– My na prawdę nie jesteśmy roszczeniową rodziną – zapewnia pani Anna. – Kiedy się tu wprowadziliśmy to między innym na swój koszt i własnymi siłami odmalowaliśmy klatkę schodową od góry do dołu. Po prostu nie chcieliśmy żyć jak w slumsie.
Z klatką schodową sobie poradzili, ale z dachem już nie.
– Zimą, kiedy dach też nam przeciekał, wchodziłem na górę i przywiązany do komina osobiście zwalałem śnieg i bryły lodu – mówi Paweł Jasiński. – Nie jest więc tak, że oglądamy się tylko na innych. Ale przecież coś i nam jako lokatorom się należy, skoro nie zalegamy z czynszem i staramy się dbać o nasze mieszkanie.
Państwo Anna i Paweł w końcu doczekali się ekipy z PUM. – Tak jak przewidywaliśmy, dach kamienicy przy Pocztowej wciąż jest w dobrym stanie – mówi Marian Tywoniuk, prezes PUM. – Przy bliższych oględzinach okazało się natomiast, że przed pięcioma laty ktoś spartaczył obróbki blacharskie. Na pewno nie był to ktoś z naszej spółki.
Na razie ekipa dokonała doraźnych poprawek, ale prezes Tywoniuk zapewnia, że przed zimą przyjdzie czas na wymianę blacharskich obróbek na właściwe.
PUM samodzielnie zaczęło prowadzić remonty budynków komunalnych dopiero po 2005 r. Wcześniej takie prace różnym firmom zlecało miasto.
Jedne robiły to solidnie, a inne na bakier ze sztuką budowlaną. W efekcie PUM wciąż ma do czynienia z podobnymi, jak na Pocztowej, niedoróbkami. Problem w tym, że trzeba na to rocznie minimum 1 mln zł, a PUM otrzymuje od miasta zaledwie piątą część tej kwoty.
Na razie ekipa dokonała doraźnych poprawek, ale prezes Tywoniuk zapewnia, że przed zimą przyjdzie czas na wymianę blacharskich obróbek na właściwe.
PUM samodzielnie zaczęło prowadzić remonty budynków komunalnych dopiero po 2005 r. Wcześniej takie prace różnym firmom zlecało miasto.
Jedne robiły to solidnie, a inne na bakier ze sztuką budowlaną. W efekcie PUM wciąż ma do czynienia z podobnymi, jak na Pocztowej, niedoróbkami. Problem w tym, że trzeba na to rocznie minimum 1 mln zł, a PUM otrzymuje od miasta zaledwie piątą część tej kwoty.
