Ostatniej nocy żadne z dwóch działających w mieście schronisk nie chciało przyjąć pod swój dach bezdomnego. Policjanci, którzy zabrali go z ulicy mówią, że gospodarze noclegowni zasłaniali się brakiem miejsc.
– Nasi funkcjonariusze twierdzą, że ten mężczyzna był trzeźwy – mówi Aneta Kokłowska-Wira, rzecznik chełmskiej policji. – Nic zatem nie stało na przeszkodzie, aby któreś ze schronisk przyjęło go pod swój dach.
Rzecznik przyznaje, że w tym roku nie był to pierwszy taki przypadek. Tydzień wcześniej policjantom równie trudno było umieścić w Monarze-Markocie bezdomną kobietę. W końcu kierownik schroniska Barbara Fijałkowska, zgodziła się ją przyjąć.
– To nieprawda, że ta kobieta była trzeźwa – mówi Fijałkowska. – Czułam od niej wyraźną woń alkoholu. Poza tym znam ją i wiem, że jest zameldowana w Olkuszu. W Chełmie ma za to klucze do mieszkania po jej zmarłym niedawno partnerze. Czy to bezdomna osoba?
Fijałkowska zapewnia, że również mężczyzna, którego nie przyjęła ostatniej nocy do ośrodka, nie był trzeźwy. Dwie godziny wcześniej widziała go na ulicy, jak ledwo trzymał się na nogach. Twierdzi, że na co dzień ten człowiek mieszka w Domu Pomocy Społecznej w Różance i co jakiś czas pozwala sobie na alkoholowe wypady do Chełma. Tymczasem ona z żelazną konsekwencją stara trzymać się zasady, że ośrodek jest tylko i wyłącznie dla trzeźwych.
Ponadto nie ma mowy, aby przyjęła osobę psychicznie chorą, bądź inwalidę wymagającego stałej opieki. I nie jest to sprawa dyskryminacji, ale możliwości zapewnienia właściwej opieki.
Baczenie na bezdomnych mają także miejscy strażnicy. Niedawno udało im się odnaleźć rodzinę bezdomnego koczującego na Bazylianach i przekonać ją do opieki nad krewnym.
– Zajęliśmy się też inwalidą bez nogi – mówi Krzysztof Szponar ze Straży Miejskiej. – Na wniosek Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie sąd wydał decyzję o umieszczeniu go w DPS z ograniczoną możliwością wychodzenia na zewnątrz. Jeśli samowolnie opuści ośrodek, zostanie przyprowadzony z powrotem przez policję.
Tej zimy w powiecie chełmskim zamarzł już jeden człowiek. Mieszkał w Majdanie Zahorodyńskim w gminie Siedliszcze.