Widziałem, jak z jadącego samochodu wyrzucono jakiś nieokreślony kształt. Worek ze śmieciami? Nie, to "coś” wstało i biegło za właścicielem, który okrutnie zwiększał prędkość. Bardzo ładny pies. Bardzo źli ludzie.
- Tymczasem każdy z okolicznych mieszkańców zaopiekował się już przynajmniej jednym psem - pisze pan Karol. - Niedawno spojrzałem w oczy kolejnego porzuconego szczeniaka. Wyczytałem w nich niesamowity ból, strach i tęsknotę. Jaki człowiek zdolny jest pozostawić tak mądre szczenię?
Niestety, sytuacja, którą opisuje nasz Czytelnik, nie dotyczy jedynie Nowosiółek. Lucjan Piotrowski, zastępca wójta sąsiadującej z miastem gminy Chełm, przyznaje, że to duży problem. Najbardziej widoczny w miejscowościach leżących najbliżej Chełma: Okszowie, Strupinie i Pokrówce. Trzy tygodnie temu tylko w Nowosiółkach gmina zleciła odłowienie sześciu psów.
- Ludzie nie mają serca - mówi Piotrowski. - Traktują żywe stworzenie jak zabawkę, którą można wyrzucić, kiedy się znudzi albo nie spełni oczekiwań. I wyrzucają. Najczęściej przy drogach, prosto z samochodu.
Czasem te zwierzaki trafiają na kogoś, kto się nimi zaopiekuje. - Jedna z mieszkanek naszej gminy ma już siedem psów. Wszystkie to znajdy - mówi wójt. - Ale wszystkich w ten sposób nie da się uratować.
Co się dzieje z pozostałymi? To pytanie, którego, niestety, nie zadają sobie właściciele. Gdyby o tym pomyśleli, być może nie zdecydowaliby się na pozostawienie na pastwę losu swojego czworonoga. Większość psów ginie. Niektóre pod kołami samochodów. Inne z głodu, zimna, a także... z tęsknoty.
- Bo pies mimo wszystko tęskni za swoim właścicielem. Bez względu na to, co ten mu zrobił - mówią pracownicy schroniska, gdzie trafia część psów. Albo odwożą je tam ludzie, którzy przypadkiem znajdą je przy drodze, albo zostają na zlecenie gminy odłowione.
- To dla nas bardzo kosztowne - mówi Piotrowski. - Za odłowienie jednego psa płacimy 400 zł. Ale nie ma wyjścia. Z jednej strony musimy dbać, aby bezpańskie psy nie stanowiły zagrożenia dla ludzi, z drugiej, żal tych zwierząt.