Trzecia, czwarta rano. O tej porze najbardziej zdeterminowani stają przed Urzędem Pracy w Chełmie.
- To jest po prostu skandal! - denerwuje się Iwona Stepczuk. - Przychodzę tutaj już czwarty raz. Siedzę kilka godzin z małym dzieckiem. Nie mam numerka, bo nie jestem w stanie zająć rano kolejki. A tylko tak można go zdobyć.
Numerki wydawane są od godz. 7.40. To one ustalają kolejność przyjmowania interesantów. Kolejność tych, którzy je dostaną, ustalają wcześniej sami bezrobotni, tworząc kolejkową listę. - Komunistyczny budynek i komunistyczne zwyczaje, kwituje jeden z oczekujących, nawiązując do historii "Gmachu”, w którym ma swoją siedzibę urząd pracy.
W kolejce oczekujących na rejestrację, beznadzieja kilkugodzinnego czekania miesza się ze złością na urzędników. - Nie powinno tak być - mówi Anna Kowalczyk-Kokot z Chełma. - Mam chore dziecko i zamiast siedzieć przy nim, koczuję pod tymi drzwiami.
- Ja przyjechałem tu z Sawina - mówi Zdzisław Sawicki. - Po szóstej, bo na czwartą nie mam czym dojechać. Jak się nie dostanę, będę musiał przyjeżdżać jeszcze raz. Nikt mi za to pieniędzy nie zwróci.
Małżeństwo Walczuków przyjechało do Chełma z Dubienki. Już po raz trzeci. - Cierpliwość ma swoje granice. Za czwartym razem chyba wyważę te drzwi - denerwuje się Walczuk.
- Sami nakręcają tę spiralę - mówi Ewa Jasińska, kierownik działu rejestracji i świadczeń. - Gdyby wszyscy przychodzili o 7-8 rano, nie byłoby tego problemu.
Jasińska dodaje, że rejestrację trudno przyspieszyć, bo na stałe pracuje przy niej dwóch pracowników. A obsługa jednego interesanta może trwać nawet 40 minut. - To nieprawda, że przyjmujemy tylko osoby z numerkami. Jeśli czas na to pozwala, rejestrujemy także tych bez numerków - mówi Jasińska.
- Mamy za mało pracowników, ale za to duże bezrobocie - tłumaczy Alicja Nawrocka, dyrektor PUP w Chełmie. - Ale przy rejestracji bezrobotnych będzie pracowała dodatkowa osoba. To powinno usprawnić pracę.