Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego robi bokami. Pieniędzy, jakie otrzyma
od starosty, wystarczy na utrzymanie kilku pracowników i administrowanie budynkami. Może ich natomiast zabraknąć na obsługę Muzeum Byłego Hitlerowskiego Obozu Zagłady w Sobiborze. W praktyce może wyglądać to tak, że na miejscu nie będzie miał kto przyjąć wycieczki z Izraela, posprzątać Alei Pamięci, czy poprowadzić młodzieży ścieżką edukacyjną.
po byłym obozie odwiedziła także Włodawę, by zobaczyć również tamtejsze muzeum, zjeść obiad, zatankować paliwo, kupić pamiątki. Za sprawą Sobiboru
co roku kilkanaście tysięcy ludzi zostawia w tym mieście swoje pieniądze. A skoro tak, to chce także coś w zamian.
- Czym, poza wymiarem materialnym, różni się muzeum sobiborskie od tego na Majdanku, w Bełżcu czy Oświęcimiu? - zastanawia się Marek Bem, dyrektor Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego. - Wszystkie te miejsca są równie ważne dla naszej pamięci. Problem w tym,
że na ich utrzymanie trzeba mieć pieniądze. W przeciwnym razie muzeum grozi degradacja.
Muzeum Byłego Hitlerowskiego Obozu Zagłady w Sobiborze, w przeciwieństwie do wymienionych przez Bema placówek, nie ma osobowości prawnej. Jest to jedno z zadań statutowych włodawskiego muzeum. Oznacza to, że ciężar utrzymania sobiborskiego miejsca kaźni w całości spoczywa na barkach nie ministra kultury czy marszałka województwa ale włodawskiego starostwa, które utrzymuje MPŁW. W kraju takie rozwiązanie nie ma precedensu.
Do tej pory Bem te pieniądze miał. Nie od starosty, marszałka czy ministra kultury, ale od sponsorów. Dzięki ich dotacjom rozpoczęto zagospodarowywać teren po byłym obozie.
Za pieniądze od zaprzyjaźnionych instytucji w Niemczech i Holandii urządzono Aleję Pamięci. Z kolei Brytyjczycy sfinansowali ścieżkę edukacyjną. Czas ku temu był najwyższy, gdyż świat ostatnio przypomniał sobie o tym tragicznym miejscu
i coraz liczniej je odwiedza. Po tym, co zastaje na miejscu, ocenia też miejscowych gospodarzy. Zjawisko to docenił i Edward Łągwa, starosta włodawski, który na piśmie powiadomił o finansowych kłopotach związanych z utrzymaniem Sobiboru prezydenta i premiera RP, ministra kultury oraz przewodniczącego i sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Jak do tej pory nie doczekał się odpowiedzi.