W centrum Chełma obok pomnika Niepodległości niemal codziennie spotkać można śpiących na ławkach pijanych mężczyzn. Nie dość, że urządzili tu przytulisko, to potrafią na miejscu załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne. Policja i Straż Miejska umywa ręce.
– Z jednej strony to żal mi tych ludzi, że doprowadzili się do takiego stanu i zabrakło dla nich miejsca na ziemi – mówi Katarzyna Wójciak, która obserwuje bezdomnych ze sklepu z markową odzieżą. – Z drugiej jednak to wstyd, że służby porządkowe tolerują ich obecność w centralnym punkcie miasta.
Pani Katarzyna niedawno zauważyła, jak rozmawiająca ze sobą po angielsku para zwróciła uwagę na śpiących na ławce mężczyzn. – Takich samych mamy na naszym dworcu kolejowym, ale przecież nie w centrum – zauważył gość z Anglii.
– Czy oni są poza prawem? – zastanawia się ekspedientka z pobliskiego sklepu. – Policjanci czy strażnicy miejscy budzą tych mężczyzn, spisują i każą im odejść. I co z tego, skoro zaraz wracają w to samo miejsce.
– Co my możemy w tej sprawie zrobić? – odpowiada Aneta Wira-Kokłowska z chełmskiej policji. – Przyznaję, że niewiele. Możemy na przykład umieścić takich mężczyzn w jednym z chełmskich schronisk dla bezdomnych. Pod warunkiem jednak, że oni sami wyrażą na to zgodę. Aby zostali tam przyjęci, musieli by być trzeźwi, a o to w ich przypadku trudno.
– Dobrze znamy obu tych panów – mówi Tadeusz Ordyniec, komendant Straży Miejskiej w Chełmie. – Jeden z nich, prowodyr, w swoim czasie miał miejsce w Domu Pomocy Społecznej w Różance. Nie odpowiadało mu tam jednak. Nie chciał dostosować się do regulaminu, który mówi, że warunkiem pobytu było zachowanie trzeźwości. Teraz sporządzamy wniosek o skierowanie go na przymusowe leczenie odwykowe.
Chociaż takich mężczyzn jest w Chełmie zaledwie kilku, to i tak okupując ławki w centrum bądź żebrząc pod kościołami, skutecznie psują wizerunek miasta.