Kontrolerzy odwiedzili w środę budynek mieszkalny przy ul. Fabrycznej 4. Wspierani
przez strażaków dopatrzyli się kilku uchybień. W razie nieszczęścia mogły spotęgować zagrożenie życia i zdrowia mieszkańców.
- Wizytując dom, zwróciliśmy przede wszystkim uwagę na to, że z najwyższego jego piętra jest tylko jedno wyjście - mówi Krzysztof Chyła, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Chełmie. - Tymczasem długość korytarza znacznie przekracza 40 metrów, wobec czego powinny być co najmniej dwa wyjścia.
Inspektorzy dopatrzyli się też, że główny wyłącznik prądu znajduje się wewnątrz, a nie na zewnątrz budynku. Stwierdzili również, że wewnętrzne hydranty nie były poddawane bieżącym przeglądom technicznym, a administratorowi dawnego hotelowca zarzucili brak podręcznych gaśnic.
- Kiedy inspektorzy sprawdzali budynek, mnie nie było w mieszkaniu - mówi Henryk Młynarczyk, gospodarz posesji przy ul. Fabrycznej 4. - Gdyby mnie zastali, to bym im pokazał gaśnice. Trzymam je u siebie, bo w przeciwnym razie zaraz by "wyparowały”.
Młynarczyk zdradził, że tuż przed kontrolą w budynku uwijali się pracownicy Przedsiębiorstwa Usług Mieszkaniowych, które nim administruje. Między innymi przywieźli i zainstalowali na hydrantach nowe strażackie węże przeciwpożarowe.
Czy w budynku można obawiać się pożaru? - Jeśli już mamy się czego bać, to raczej niektórych sąsiadów - twierdzili mieszkańcy. - W pijanym widzie mogą zaprószyć ogień.
- Poza jednym wskazanym nam uchybieniem wszystkie pozostałe jesteśmy w stanie usunąć od ręki - zapewnia Marian Tywoniuk, prezes chełmskiego PUM. - Z większością już zdążyliśmy się uporać. Problem będziemy mieli z urządzeniem drugiego wyjścia z najwyższej kondygnacji. Dajemy sobie na to dwa, trzy tygodnie.
Tywoniuk chce przekazać do skontrolowanego budynku dodatkowe gaśnice z poleceniem, aby zostały umieszczone w ogólnie dostępnych miejscach. Obawia się jednak, że długo tam nie powiszą. Dla złodziei to łatwy do spieniężenia towar.