Wystarczy trochę deszczu, aby na stadionie stała woda. Efekt? Odwołane mecze i treningi. Opozycja grzmi, że wykonawcę trzeba pozwać do sądu. Gospodarze obiektu zapewniają, że wszystko da się naprawić.
– Tam dobrze nie było nigdy, a teraz jest fatalnie – mówi Marcin Miś, przewodniczący Komisji Techniczno-Inwestycyjnej Rady Miasta Krasnystaw. – Woda stoi na murawie, bo drenaż nie działa. Firma, która jest odpowiedzialna za taki stan rzeczy, moim zdaniem, robi uniki. Tymczasem okres gwarancyjny skończy się już za rok. Czas płynie i najwyższa pora upomnieć się o naprawienie tego, co zostało spartaczone. W przeciwnym razie to miast będzie miało problem.
Szczepan Olchowski, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który jest administratorem stadionu nie podziela tych opinii. – W ciągu ostatnich dwóch lat, z uwagi na stan nawierzchni, trzeba było odwołać zaledwie dwa planowane mecze – mówi. – Czy to dużo? A jeśli chodzi o wodę na murawie, to proszę zwrócić uwagę, w jakich warunkach ostatnio na krajowych stadionach były rozgrywane nawet międzynarodowe mecze. Trudno być odpowiedzialnym za to, że wciąż pada.
Jednak Olchowski przyznaje, że gdyby stan nawierzchni był lepszy, to na stadionie można by organizować dwa razy więcej meczy i trzy razy więcej treningów, niż w tej chwili. Wierzy, że do połowy lipca zamojska firma spowoduje, że woda nie będzie zatrzymywała się na murawie i reprezentacyjne boisko Krasnegostawu będzie wyglądało tak, jak sobie jego gospodarze wymarzyli, a projektant przewidział.
– Firma nie uchyla się od ciążącego na niej obowiązku – dodaje Olchowski. – Na ten moment nie zachodzi potrzeba, aby w stosunku do niej uciekać się do sądowego arbitrażu. Jeśli jednak zajdą ku temu przesłanki, to na pewno skorzystamy z tej możliwości.
Chociaż krasnostawianie mają kłopoty z nowym stadionem, to i tak pod względem posiadanej bazy sportowej są w regionie potęgą. Między innymi zadbali o to, aby przy każdej szkole w mieście znajdowało się boisko ze sztuczną nawierzchnią. Na tak zwanych błoniach przy ul. Sikorskiego wytyczyli 10 pełnowymiarowych boisk piłkarskich, co pozwala im organizować nawet międzynarodowe, młodzieżowe mistrzostwa w piłce nożnej. Problem w tym, że od kiedy nie przestaje padać, nie sposób wjechać na nie z kosiarką.