Indywidualny rozkład czasu pracy, a tam gdzie to możliwe - praca zdalna – takie polecenia wydał komendant Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej, żeby chronić swoich podwładnych przed zachorowaniem na koronawirusa. Nowe rozkazy dotyczą blisko 200 pracowników cywilnych w sztabie oddziału w Chełmie i innych placówkach.
W praktyce wygląda to tak, że zamiast normalnego rozkładu godzinowego etatu stworzono harmonogram czasu pracy ustalany indywidualnie dla każdego pracownika. W taki sposób, żeby maksymalnie ograniczyć kontakty pomiędzy sobą – np. w biurze.
– Dla kilkunastu pracowników, których charakter wykonywanych czynności na to pozwala, komendant wydał polecenie pracy zdalnej – mówi por. Dariusz Sienicki, rzecznik komendnta NOSG.
Inaczej sprawy się mają, jeżeli chodzi o funkcjonariuszy Straży Granicznej, których praca polega na kontaktowaniu się np. z podróżnymi na lotnisku czy lądowych przejściach granicznych. Tutaj zalecenia dotyczą przede wszystkim korzystania ze „wszystkich możliwych zabezpieczeń”.
– Funkcjonariusze z komendy oddziału pełnią służbę rotacyjnie, zmianowo. Tak, aby maksymalnie ograniczyć możliwości kontaktów – dodaje por. Sienicki.
Dwa tygodnie temu na oddział zakaźny chełmskiego szpitala trafiła dwójka funkcjonariuszy NOSG, którzy pełnili służbę w Dorohusku. Skarżyli się na podwyższoną temperaturę i osłabienie. Wyniki ich badań na obecność koronawirusa okazały się negatywne.
– Mamy zapasy maseczek, rękawiczek i kombinezonów, każdy wychodzący do służby funkcjonariusz zabezpiecza się – zapewnia Leszek Skibicki, przewodniczący zarządu oddziałowego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Funkcjonariuszy Straży Granicznej. – Ale najważniejsze jest to, że ruch na granicy zelżał. Odprawiamy tylko ciężarówki.