Lisy spustoszyły lęgowiska żółwi. Zdesperowani przyrodnicy uważają, że najlepszym sposobem na ograniczenie tego zjawiska mogą być odstrzały redukcyjne.
– Wybierały jaja i pożerały wyklute z nich żółwiki. Doszło do tego, że na niektórych lęgowiskach nie ocalał ani jeden żółw. Coraz lepiej radzą sobie także z naszymi zabezpieczeniami lęgowisk. Najlepszy sposób na powstrzymanie drapieżników to ich zredukowanie w rejonach lęgowisk.
Problem w tym, że myśliwi bez specjalnych zachęt nie są skorzy do współpracy z przyrodnikami. Dlatego też RDOŚ wystąpiła do Centrum Koordynacji Projektów Środowiskowych o finansowe wsparcie projektu, który między innymi przewiduje przetrzebienie lisów. Pozwoliłoby to premiować myśliwych, którzy wzięliby lisy na cel.
– Jesteśmy otwarci na współpracę z Regionalną Dyrekcją – mówi Mirosław Sawicki, łowczy okręgowy w Chełmie.
– Podpowiedziałem też jej przedstawicielom, że nie od rzeczy byłoby, gdyby wystąpili do ministra ochrony środowiska o zezwolenie na całoroczny odstrzał lisów w rejonie lęgowisk. Tak, jak to zrobił w odniesieniu do rejonów, w których występują siedliska cietrzewia i głuszca.
Holuk zastrzega się, że dyrekcji nie chodzi o wybicie lisów, ale o takie zmniejszenie ich populacji, aby wyrządzane przez nie szkody były znośne przyrodniczo.
– Pieniądze, które chcielibyśmy przekazać myśliwym to jedynie ułamek kwoty, jaką chcemy wydać na kontynuację programu ochrony żółwia błotnego – mówi.
– Znacznie więcej pieniędzy zamierzamy przeznaczyć na monitoring i ochronę gniazd. Chcemy też zakupić nadajniki telemetryczne, które pozwolą nam śledzić migracje żółwi.
Poza żółwiami oczkiem w głowie chełmskiej placówki RDOŚ są torfowiska węglanowe. Liczą na to, że Centrum Koordynacji Projektów Środowiskowych przydzieli im pieniądze również na wycinanie krzaków i wykaszanie łąk.
Bez tych zabiegów torfowiska z czasem mogą stracić swój wyjątkowy charakter.