W tym roku szkolnym do chełmskich szkół trafiło zaledwie 13 sześciolatków. Tym sposobem, np. w "Dwójce” znalazł się… jeden, chociaż szkoła była przygotowana na stworzenie całej klasy.
– Potrzeba czasu, aby rodzice przekonali się, że wcześniejsze rozpoczęcie nauki przez ich dzieci, będzie miało duże znaczenie dla ich rozwoju – mówi Dorota Mandzińska, dyrektor SP nr 2. – Wierzę, że już w przyszłym roku uda nam się skompletować zerową klasę. Jesteśmy na to przygotowani.
Po wakacyjnych remontach, wnętrze "Dwójki” wygląda jak nowe. Za około 200 tys. zł zostały w niej wymienione wszystkie okna i parapety. Zmodernizowano też obie łazienki i odświeżono korytarze. Poza gabinetem dyrektora, we wszystkich pozostałych pomieszczeniach są nowe meble, w tym specjalne ławki dla sześciolatków. Do tego należy dodać wyposażenie sali audiowizualnej z interaktywną tablicą, elektroniczny dziennik oraz monitoring wszystkich szkolnych pomieszczeń.
– Muszę przyznać, że miasto nie żałowało nam pieniędzy – mówi Mandzińska. – Dzięki temu w szkole mamy wszystko, co najlepsze. Ważne jest też i to, że cały wysiłek związany z poprawą warunków w naszej szkole docenili rodzice.
– Szkoła po remoncie wygląda świetnie – przyznaje Małgorzata Kozak, której dwaj synowie uczą się w "Dwójce”. – Dla dzieci to ważne, w jakich warunkach uczą się i spędzają czas.
Uznanie ze strony rodziców ma dla Mandzińskiej szczególne znaczenie. W końcu to być, albo nie być dla jej placówki. Obecnie uczy się tu 180 dzieci, tymczasem miejsca jest dla 250. Sześciolatki miały poprawić tę statystykę, ale, niestety, nie dopisały. Jedyny sześcioletni uczeń, który tutaj trafił, uczy się razem z pierwszakami. Podobne rozwiązanie zastosowano w innych szkołach.