Wiatr hula po szpitalu w Chełmie. Okna trzeba uszczelniać kocami

Zadłużony chełmski szpital nie dość, że walczy o przetrwanie, to jeszcze boryka się z budowlaną fuszerką. - Podczas niedawnych zamieci śnieżnych temperatura w niektórych położonych od strony wschodniej salach chorych spadała do 10-11 stopni Celsjusza - przyznaje Piotr Raszczepkin, zastępca dyrektora szpitala ds. medycznych. - Działo się tak chociaż nasza ciepłownia pracowała pełną parą. W tym samym czasie temperatura w pokojach po drugiej stronie korytarza przekraczała 20 stopni. Personel robił co mógł, aby chorzy nie marzli. Najgorzej było na oddziałach wewnętrznym i neurologii. Uszczelniano okna, dogrzewano sale, a pacjenci dostawali dodatkowe koce. W najgorszych przypadkach łóżka z pacjentami przestawiano na korytarz, gdzie było znacznie cieplej. Zanim okna nie zostaną poprawione, czy wymienione, podobne sytuacje mogą się jednak powtarzać. Kolejni szefowie szpitala reklamują wadliwe okna już od czterech lat. Szpitalny budynek 1a, którego dotyczy ten problem został oddany do użytku 1 lutego 2010 r. Jak dotąd korespondencja z Lubelską Dyrekcją Inwestycji Wojewódzkich, inwestorem zastępczym nowego szpitala, a po jej likwidacji z Zarządem Nieruchomości Wojewódzkich nie przyniosła rezultatu. Wreszcie pojawiła się szansa na przełom w tej sprawie. W piątek z przedstawicielami Zarządu Nieruchomości Wojewódzkich oraz dyrektorem szpitala spotkali się członkowie zarządu województwa. - Usterki mają być niezwłocznie usunięte. Na początek zostaną szczegółowo zinwentaryzowane i zgłoszone firmie odpowiedzialnej za budowę szpitala. Oczywiście wszystko to ma się dokonać przed upływem terminu gwarancyjnego - zapowiada Beata Górka, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego. Poza oknami szpital ma kłopoty z psującymi się sterylizatorami i myjkami narzędzi. Same sterylizatory do października 2013 roku psuły się już 120 razy. Zdarzyło się, że jeden z nich na naprawę czekał ponad trzy miesiące. Teraz problem w tym, że firma serwisująca dotąd sprowadzone z USA urządzenia właśnie ogłosiła upadłość, a najbliższa podobna jest w Paryżu. - Teraz w przypadku kolejnych awarii nie pozostaje nic innego, jak porozumieć się z amerykańskim producentem - dodaje Górka. - Innym rozwiązaniem może być powierzanie naprawy w ramach wykonawstwa zastępczego i obciążanie kosztami dostawców lub producenta. Zarząd Nieruchomości Wojewódzkich musi znaleźć skuteczne rozwiązanie.