Na działce Wspólnoty Mieszkaniowej "Europa” przy ul. Krzywej z dnia na dzień wyrosła góra śmieci. Strażnicy miejscy ustalili już właścicieli. Odpowiedzą nie tylko za zaśmiecanie terenu, ale i udostępnienie cudzych danych osobowych.
Razem z Senkowskim worki przetrząsali także strażnicy miejscy. – Śmieci nie zawsze zdradzają właściciela – mówi inspektor Leszek Smutniak. Tym razem mamy dowody i sprawcę. Za zaśmiecanie mogliśmy mu wystawić 50-złotowy mandat. Poszkodowany uznał jednak, że to zbyt niska kara i zapowiedział, że będzie dochodził swojego drogą powództwa cywilnego. A sąd może orzec wówczas karę grzywny nawet do 5 tys. zł.
Śmieci pochodziły z jednej z okolicznych pizzerii. Jej właściciel zdążył skontaktować się już z Senkowskim. – Jego pracownicy uprzątnęli worki – mówi prezes "Europy”. – A ja obiecałem, że jeśli tytułem zadośćuczynienia wpłaci na konto wspólnoty 500 zł, to odstąpię od wszelkich roszczeń. Kiedy tylko przeleje pieniądze, potwierdzę mu to na piśmie.
Sprawę można by uznać za polubownie załatwioną. Problem w tym, że przeszukując worki, strażnicy znaleźli w nich dokumenty, których nie powinno tam być. Ich zdaniem, doszło do naruszenia Ustawy o ochronie danych osobowych. Dlatego też ten wątek sprawy wraz z dowodami przekazali policji, której zadaniem jest ustalenie, czy w tym przypadku rzeczywiście doszło do przestępstwa.
– Niestety, takie sytuacje, jak na ul. Krzywej są na porządku dziennym – mówi Arkadiusz Sadziński, strażnik miejski. – Mandaty w wysokości 50 zł nie robią specjalnego wrażenia na sprawcach. Inaczej bywa, kiedy poszkodowani tracą cierpliwość i decydują się skarżyć śmieciarzy przed sądem.
Co na to Prawo
Zaśmiecanie terenów publicznych traktowane jest jako wykroczenie. Kto zaśmieca teren prywatny naraża się tylko na mandat, bądź odpowiedzialność z powództwa cywilnego. Mandaty po 100 zł można także "zarobić” za nieposiadanie umowy na wywóz śmieci lub pojemnika. Z kolei za naruszenie Ustawy o ochronie danych osobowych można trafić nawet na dwa lata do więzienia