Sąsiad najpierw zajął kawałek jej działki. Kiedy zaczęła domagać się zwrotu, a nawet wygrała sprawę w sądzie, nie odpuścił. Zgłosił do nadzoru budowlanego, że to jej dom stoi za blisko ogrodzenia. Choć płot stoi bezprawnie, urzędnicy kazali kobiecie zamurować okna
Lipińscy działkę w Parypsach (gmina Chełm) nabyli w 1994 r. Z czasem małżeństwo się rozpadło i pani Bożena została ze swoją nieruchomością sama. I z kłopotami, które pojawiły się wkrótce.
– Nie było mnie stać na ogrodzenie działki – opowiada Bożena Lipińska. – Przez lata nie stanowiło to żadnego problemu. Pojawił się dopiero, kiedy w 2011 r. sąsiad zaczął budować dom i grodzić swoją posesję. Usunął jeden słupek graniczny, a drugi przeniósł w inne miejsce. Później zresztą przyznał się do tego w sądzie. W ten sposób okroił moją działkę o około 80 cm. Nawet sosenki, które sama posadziłam, rosną teraz po jego stronie płotu.
Pani Bożena próbowała dogadać się z Ireneuszem K. i jego synem, który ma zamieszkać po sąsiedzku. Bez efektu. W końcu zdecydowała się na walkę w sądzie. W 2015 r. sprawę wygrała. Ireneusz K. przegrał także w wyższej instancji, do której się odwołał. Sądy w Chełmie i Lublinie nakazały mu wydać pas ziemi i usunąć ogrodzenie. Chociaż od tamtego czasu minęły prawie dwa lata, to płot jak stał, tak stoi.
– Postanowiłam więc powierzyć wyegzekwowanie wyroku komornikowi – opowiada pani Bożena. – Zapłaciłam mu za to 6118 zł. Miał odzyskać te pieniądze od pozwanego. Niespodziewanie jednak sąd odwołał komornika jako nieuprawnionego w tej sprawie. W październiku zaangażowałam więc kolejnego komornika. Nie kiwnął palcem dopóki „Interwencje” Polsatu nie wyemitowały programu o mojej sprawie. Tuż po emisji komornicza egzekucja została wyznaczona na 5 kwietnia.
Dziennikarzom Polsatu udało się porozmawiać z sąsiadem. – Ja nic nie muszę – stwierdził. – Płot był stawiany przed wyrokiem i to dużo. Jeżeli coś idzie na udry, to na udry.
Już po wyroku, jaki zapadł w Sądzie Okręgowym w Lublinie, Ireneusz K. zawiadomił powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, że dom sąsiadki stoi za blisko jego płotu. Urzędnicy kazali Bożenie Lipińskiej zamurować dwa okna. Mimo że gdyby płot rozdzielający działki stał na swoim miejscu, to wszelkie normy byłyby zachowane.
– Pani Bożena Lipińska odwołała się do nas od decyzji Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Chełmie – mówi Wojciech Boryc, zastępca Lubelskiego WINB. – W naszej ocenie problem tkwi w tym, że sąd nakazał przywrócenie posiadania spornego pasa gruntu, ale ten wyrok nie załatwia sprawy. Naszym zdaniem Bożena Lipińska winna złożyć wniosek o rozgraniczenie działek w celu ustalenia przebiegu ich granicy w odniesieniu do przysługującego sąsiadom prawa własności. Organem właściwym jest wójt gminy.
Problem w tym, że rozgraniczenie działek to koszt rzędu 4 tys. zł. Tymczasem w ubiegłym roku pani Bożena straciła pracę i dopiero ma nadzieję ponownie się zatrudnić.
– Z uwagi na sytuację materialną pani Lipińska ma podstawy ubiegać się o zwolnienie z kosztów postępowania administracyjnego – radzi inspektor Boryc.