Mniej napinki, więcej relaksu i jest świetna komedia, nostalgiczna, wzruszająca, porywająca. Sam tekst Szekspira jest błyskotliwy.
Łukasz Kos, reżyser spektaklu „Wieczór Trzech Króli” w Teatrze im. Juliusza Osterwy, perfekcyjnie dobrał sobie realizatorów oraz perfekcyjnie obsadził aktorki i aktorów. A ponieważ w teatrze elżbietańskim nie występowały kobiety, ich role grali urodziwi mężczyźni, Kos poszedł jeszcze dalej i kazał grać kobietom mężczyzn. Mówić przez kobiece ciało.
Reżyserowi udało się przenieść widzów nad Tamizę, kiedy James Burbage wybudował The Theatre, kiedy powstały kolejne teatry: The Curtain, The Rose, The Globe Theatre, a jednocześnie nadal tętniło życie w prowizorycznych scenach i budach. Minimum scenografii, intrygujące rekwizyty, sceny budzące grozę, obfitość niezwykłych i sensacyjnych wydarzeń, zakaz wstępu na scenę dla kobiet – musiały według Kosa prowadzić do przekraczania granic. Wszak erotyzm był pragnieniem życia sięgającym aż po śmierć.
W teatrze elżbietańskim występowali zawodowcy. Świetnie mówili, gest i ruch budowały iluzję prawdopodobieństwa. Na premierowym spektaklu zobaczyliśmy lubelskich aktorów w doskonałej formie. Cała dwunastka: Justyna Janowska, Marta Ledwoń, Anna Nowak, Edyta Ostojak, Nina Skołuba-Uryga, Magdalena Sztejman, Tomasz Bielawiec, Daniel Dobosz, Przemysław Gąsiorowicz, Paweł Kos, Krzysztof Olchawa, Wojciech Rusin – gra Szekspira popisowo.
Justyna Janowska, Marta Ledwoń i Edyta Ostojak – trzy wielkie, osobne kreacje – z magnetyczną Janowską na czele. Daniel Dobosz i Przemysław Gąsiorowicz – mega. Duma i radość, że mamy takich aktorów. Magdalena Sztejman – miód na me serce. W spektaklu gra Nina Skołuba-Uryga, wielka dama lubelskiej sceny. Jej melorecytacje, śpiew zamieniający się w recital, oszczędność gestu, uśmiech, spojrzenie – cudowna lekcja teatru.
Ale aktorzy to połowa sukcesu. Druga połowa to zespół realizatorów. Od Huberta Sulimy, który opracował tekst, przez oszczędną scenografię Pawła Walickiego (z wyjątkiem bezsensownych dmuchańców), przez świetne multimedia Patrycji Płanik (brawo), wyjątkowej urody kostiumy, które zaprojektowała Maja Skrzypek. Po choreografa Katarzynę Sikorę, która nasyciła widowisko lekkością i elegancją (cudowna scena tańca na finał) i Dominika Strycharskiego, który gra na żywo na syntetyzatorze, flecie, a nawet śpiewa).
Reżyser Łukasz Kos rozdał karty po mistrzowsku i zbudował pełne wdzięku przestawienie. Jego Szekspir na tle innych polskich realizacji błyszczy jak gwiazda, która prowadziła Mędrców ze Wschodu do Betlejem. A co z samymi królami? – Darmo się troszczyć. Los wszystko okaże. Co ma się zdarzyć, to i tak się zdarzy – mówi Szekspir.
Zamiast trzech króli mamy na scenie trzy (wspomniane już) królowe. Gwiazdą, za którą podążają, jest miłość. Mędrcy ze wschodu – Szekspir – Osterwa – co za piękny zbieg okoliczności. W dodatku Wieczór Trzech Króli po raz szósty na lubelskiej scenie. A numerologiczna szóstka przynosi szczęście. Na premierowej widowni Iwona Bielska i Mikołaj Grabowski. Gdzie ja jestem w teatrze? Lublin to, czy Kraków? Enjoy!
Najbliższe spektakle: 9, 10, 11, 12 stycznia o godz. 19, 13 stycznia o godz. 18.