Zarząd lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej "Spółdzielca": My nie możemy tu nic zrobić...
- Temu budynkowi nic nie grozi - uspokaja Anna Ostrowska, kierownik administracji Spółdzielni Mieszkaniowej Spółdzielca w Lublinie. To do niej należy blok przy Bernardyńskiej. Na jego tyłach stał kiedyś inny budynek.
Czytelnik: niebezpieczeństwo wisi w powietrzu
Boimy się, że fundament nie wytrzyma i woda wedrze się do znajdującej się 2,5 m poniżej tego poziomu piwnicy, w której jest kotłownia z instalacją gazu ziemnego. Cały blok wyleci w powietrze - ostrzega Okniński.
Swoje obawy nasz Czytelnik zawarł w piśmie do zarządu SM Spółdzielca złożonym 8 grudnia 2008 r. "Należy w trybie natychmiastowym spowodować odprowadzenie wód opadowych z istniejącego zbiornika (sadzawki) przy budynku mieszkalnym Bernardyńska 11 (ściana nośna szczytowa elewacja zachodnia). Zagłębienie terenu powstało w wyniku (...) nie wykonania robót budowlanych do końca.
Woda przedostaje się do pomieszczeń kotłowni z instalacją gazu ziemnego, nawilgaca wyposażenie, instalacje (ogrzewanie gazowe budynku, 30 rodzin), do piwnic i fundamentów ściany nośnej szczytowej osłabiając - naruszając konstrukcję fundamentu (rozmiękczanie gruntu pod stopą i nadmiernie nawilgacając mur) w tej części budynku, co powoduje zagrożenie życia i mienia mieszkańców. Sprawa wielokrotnie była monitowana i jest znana administracji Spółdzielni" - pisał.
W tym samym dniu co w swojej spółdzielni kopię tego pisma pan Okniński złożył w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego Miasta Lublin. Z obu instytucji nie doczekał się dotąd żadnej odpowiedzi. Ani innego śladu reakcji.
- Po otrzymaniu pisma pana Oknińskiego administrator zawiadomił firmę Termikal, konserwatora kotłowni tego budynku, która natychmiast sprawdziła stan jej urządzeń. Wraz z inspektorem nadzoru budowlanego spółdzielni administrator dokonał też oceny stanu technicznego ścian i fundamentów budynku.
Podczas wizyty w spółdzielni pan Okniński został poinformowany, że woda nie zalewa pomieszczeń budynku i wyraził zgodę, by nie informować go o tym na piśmie - tłumaczy tę ciszę kierownik administracji SM Spółdzielca Anna Ostrowska.
Spółdzielnia: budynek jest bezpieczny
- Mamy ekspertyzę specjalisty od spraw budownictwa, że woda ta nie stanowi zagrożenia dla budynku - mówi Ostrowska. - Nie przesiąka, nie przedostaje się do jego wnętrza, nie nawilgaca pomieszczeń kotłowni. Ale zaraz przekażę tę sprawę prezesowi spółdzielni - obiecywała nam w miniony piątek.
W poniedziałek wraz z prezesem SM Spółdzielca Wojciechem Bartłomiejczykiem i nowym administratorem budynku Leszkiem Antoniakiem dokonali przy Bernardyńskiej 11 wizji lokalnej.
- Po pana interwencji ponownie sprawdziliśmy to pomieszczenie Budynek jest suchy. Mur oporowy wzmacnia fundament, dodatkowo uniemożliwiając przesiąkanie wody - relacjonowała nam swe spostrzeżenia pani kierownik.
- Wapienny tynk w kotłowni jest stary, jeszcze z lat 60. Na ścianie południowej rzeczywiście wierzchnia jego warstwa łuszczy się. Stary tynk zostanie skuty i uzupełniony. Naprawimy to możliwie najszybciej, choć oczywiście priorytetem zawsze będą awarie w naszych zasobach.
Ściana zachodnia, ta od której stoi woda, jest zupełnie sucha. Mamy na to dokumentację fotograficzną. Stojąca po deszczu woda w niczym nie wpływa więc na bezpieczeństwo budynku.
Wobec budynku przy Bernardyńskiej zarząd SM Spółdzielca ma swoje zamiary. Nie zawsze może je zrealizować.
- W planie remontów na ten rok wpisany jest kapitalny remont budynku polegający na dociepleniu ścian i remoncie balkonów. Mamy niestety obawy, że mieszkańcy nie wyrażą na to zgody - dodaje kierownik Ostrowska.
- W większości są to osoby starsze, których nie stać na podwyższenie opłat na fundusz remontowy. Takie stanowisko zawsze zajmuje pan Okniński, twierdząc od wielu już lat, że priorytetem jest osuszenie ścian piwnic, a nie remont elewacji bloku... Mieszkańcy będący w jego wieku wierzą mu i nie wyrażają zgody na remont.
Z tego powodu jest to budynek o najgorszym stanie technicznym w całych zasobach SM Spółdzielca, choć zarząd od wielu już lat chce go wyremontować.
Czytelnik: Dwie wywrotki ziemi i po problemie
- Wystarczy przywieźć dwie wywrotki ziemi, mieszkańcy budynku sami ją rozplantują, by podnieść teren.
Ale nie jest to, okazuje się, takie proste.
- Teren, na którym stoi woda, nie jest naszą własnością. Należy już do sąsiadującego z budynkiem przy Bernardyńskiej Hospicjum Dobrego Samarytanina - tłumaczy Ostrowska.
- My nie możemy tam nic zrobić. Zwrócimy się do hospicjum o zasypanie tej sadzawki, choć nawiezienie piasku mogłoby spowodować, że woda zostanie skierowana pod budynek. Odwodnienie powinno odbyć się w kierunku hospicjum, jednak istniejący mur uniemożliwia odprowadzenie wody na jego działkę.
Skierujemy pismo do władz hospicjum o wykonanie odwodnienia tego placyku zgodnie z przepisami Prawa budowlanego.