Blisko 11 tys. dzieci dojeżdża każdego dnia do lubelskich szkół z innych miast i wsi województwa. Od września kierunek może być odwrotny – uczniowie z Lublina będą jeździli do szkół w innych miastach. To jeden z efektów reformy edukacji
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w lubelskich szkołach obecnie uczy się 10987 dzieci mieszkających poza granicami miasta. Stawia nas to na trzecim miejscu ogólnopolskiej listy. Najwięcej, bo ponad 22 tys. uczniów dojeżdża do szkół w Warszawie, a blisko 14 tys. – w Krakowie. Mniej niż do Lublina dojeżdża do poznańskich placówek (10195). A np. do Gorzowa Wielkopolskiego jeździ zaledwie 2552 uczniów.
W szkołach ponadgimnazjalnych w Lublinie uczy się aż 7957 młodych ludzi z gmin ościennych: Wólki, Konopnicy, Niemiec, Głuska i Jastkowa.
– Aż 54,2 proc. uczniów lubelskich szkół średnich to młodzież spoza miasta – przyznaje Ewa Dumkiewicz-Sprawka, szefowa Wydziału Oświaty i Wychowania Urzędu Miasta w Lublinie.
Jest to możliwe, bo po zakończeniu szkoły podstawowej rejonizacja już nie obowiązuje. Mieszkańcy Lublina nie mają pierwszeństwa w naborze do miejskich liceów czy techników. W walce o miejsce w klasach biorą udział wszyscy chętni, a jedynymi kryteriami przyjęcia są oceny na świadectwie i wyniki egzaminu gimnazjalnego.
Wkrótce może stać się to kością niezgody między mieszkańcami stolicy województwa, a innych jego części. Wszystko za sprawą reformy edukacji i przyszłorocznej rekrutacji. Za kilka miesięcy o miejsce w szkołach będą walczyli absolwenci wygaszanych gimnazjów i nowych ośmioletnich podstawówek.
Dziś w 136 klasach średnich szkół prowadzonych przez miasto uczą się 2883 osoby. W przyszłym roku może to być już ponad 6 tys. osób. Urzędnicy podkreślają, że miejsca znajdą się dla wszystkich - m.in. dzięki zwiększeniu liczby klas pierwszych.
– Jesteśmy gotowi na zdublowaną rekrutację – zapewnia Ewa Dumkiewicz-Sprawka. – Wszyscy zainteresowani znajdą miejsce w wybranym typie szkół: liceum, technikum czy szkole branżowej. Nie oznacza to jednak, że dostaną się do szkoły wymarzonej – przyznaje.
– Nauczyciele próbują nas uspokoić, ale nerwy są wielkie. Moje dziecko na miejsce w renomowanym liceum nie miałoby szansy. Ale obawiam się, że nie znajdzie go nawet w najmniej prestiżowej szkole – martwi się pani Marta, mama ucznia Szkoły Podstawowej nr 45. – Dlatego moje dziecko spróbuje się dostać do szkoły niepublicznej. Jeśli to się nie uda to może ogólniak w Zamościu? To dobra szkoła, a mamy tam rodzinę więc może mieszkać u bliskich.
Portal OKO.press zauważa, że stworzenie „uczniów wędrujących” z dużych miast do małych może być planem ministerialnym. W projekcie podziału subwencji oświatowej zwiększone zostały nakłady na szkoły w mniejszych ośrodkach miejskich. Resort zakłada też, że w szkołach powiatu ziemskiego nastąpi wzrost uczniów wyższy niż wynikający ze zdublowanej rekrutacji.