Rozmowy ostatniej szansy trwały niemal trzy godziny i zakończyły się fiaskiem, rząd nie zgodził się na propozycje ZNP. To oznacza, że nauczyciele rozpoczną strajk 8 kwietnia.
Żeby nie doszło do zamknięcia szkół, rząd rozpoczął negocjacje z żądającymi podwyżek nauczycielami. Ci początkowo apelowali o przyznanie dodatkowego tysiąca złotych dla każdego pracownika oświaty płatne od stycznia tego roku. Potem zmniejszyli oczekiwania. W przeddzień strajku apelowali o przyznanie 30- procentowej podwyżki rozłożonej na dwie tury – 15 proc. płatne od 1 stycznia i 15 proc. od września.
– Strona rządowa przedstawiała konfrontacyjną ofertę polegającą na radykalnym zwiększeniu pensum połączoną ze wzrostem średniego wynagrodzenia do roku 2023 r. Oznacza to brak realnych podwyżek wynagrodzenia zasadniczego w 2019 roku, znaczącą redukcję etatów nauczycielskich, pogorszenie oferty edukacyjnej w szkołach wiejskich oraz zwiększenie obowiązków i czasu pracy nauczycieli – informuje Sławomir Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Broniarz dodawał, że propozycje rządu nie dają podstaw do odwołania poniedziałkowego strajku. Rozmowy ostatniej szansy zaplanowało jednak na niedzielny wieczór. Nie zakończyły się porozumieniem.
- 8 kwietnia zaczynamy strajk - poinformował prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz.
– Ten termin rozmów to absurd – denerwowała się Katarzyna Pilarz, mama 10-latka ze Szkoły Podstawowej nr 16 w Lublinie. – Właściwie do samego końca rodzice nie wiedzą, na czym stoją. Teoretycznie wiem, że nasza szkoła ma strajkować. Umówiłam się więc z mamą, że w takim wypadku zajmie się wnukiem. Praktycznie jednak w ostatniej chwili może się to okazać zbędne, bo strajk się nie odbędzie, a ja i tak muszę ściągać do Lublina mamę, która do przejechania ma ponad 200 km.
– Syn licząc, że będzie strajk, odmówił odrabiania lekcji i nauki do klasówki. Podobnie zresztą zachowali się jego koledzy – mówi ojciec 7-klasisty ze SP nr 43 w Lublinie. – Nie pomogło tłumaczenie, że jeśli strajku nie będzie, czekają ich pały.
– Popieram nauczycieli. Ich żądania są słuszne, ale niepewność co do planu działania na najbliższe dni jest bardzo denerwująca – uważa z kolei Karol Zieliński, ojciec ucznia II Liceum Ogólnokształcącego w Lublinie.