W Domu Opieki w Jakubowicach (woj. opolskie) doszło do masowego zakażenia koronawirusem. Informacja o pierwszym potwierdzonym przypadku została przez dyrekcję zatajona przed niektórymi pracownikami, a do placówki przyjęto w tym czasie nowych pacjentów.
Prywatny Dom Opieki w Jakubowicach objęty został całkowitą kwarantanną. Łącznie zarażonych zostało 30 osób, jedna zmarła.
Mimo że już 18 marca potwierdzono obecność koronawirusa u jednej z podopiecznych, dom opieki nie zawiesił działalności. Do placówki przyjęto za to nowych pacjentów.
- Moim zdaniem pani dyrektor bawi się w Boga. Jednych uzdrawia, a innych odsyła na tamten świat – komentuje Lucyna Olbrich.
- W ciągu kilku dni karetka zabrała stąd do szpitala ponad 20 osób. Epidemia się rozprzestrzenia, a nie wszyscy mają jeszcze zrobione testy – opowiada Danuta Kuźniar.
Pani Danuta jest jedną z opiekunek, która nie może opuszczać budynku. U niej także stwierdzono koronawirusa, chorobę przeszła łagodnie.
- Jesteśmy zostawieni sami sobie. Nie ma tu lekarza, który by nas zbadał. Wygląda to jakbyśmy byli więźniami – dodaje.
Właścicielką i dyrektorką prywatnego Domu Opieki w Jakubowicach jest Jolanta M. lekarz chorób zakaźnych. Kobieta mimo swojej wiedzy medycznej, nie objęła wszystkich pracowników kwarantanną.
65-letni pracownik Domu Opieki w Jakubowicach nie został poinformowany o potwierdzonym przypadku zakażenia w Domu Opieki. Zmarł nagle 1 kwietnia. Test wykazał u niego obecność koronawirusa.
- Po raz ostatni wujek był w pracy 24 marca. Był przestraszony, o niczym nie wiedział, dowiedział się ode mnie. Bardzo mnie to boli, że pani dyrektor nie objęła wujka kwarantanną. Ona, będąc lekarzem, powinna zrobić wszystko, by takiej sytuacji zapobiec – opowiada pani Anna, krewna zmarłego.
Jak to możliwe, że prowadzony przez lekarza specjalistę Dom Opieki w Jakubowicach stał się największym ogniskiem zakażenia w całym województwie opolskim?
- Obecnie są tu 24 starsze osoby, po udarach i wylewach. Ewakuacji nie było, były natomiast trzy nowe przyjęcia, mimo iż wszyscy już o pierwszym zakażeniu wiedzieli – przekonuje pani Danuta, opiekunka w Domu Opieki.
Matka pana Łukasza opiekowała się pierwszą zarażoną pensjonariuszką placówki w Jakubowicach. Podopieczną prawdopodobnie zaraził syn, który odwiedzili ją 5 marca, a kilka dni później zmarł. Był piątym pacjentem z koronawirusem w Polsce.
- 16 marca objęto kwarantanną tylko tą jedną chorą. Z otrzymanych w sanepidzie informacji wynika, że dopiero 19 marca powiadomiono pracowników, że istnieje realne zagrożenie zarażeniem koronawirusem. 29 marca została wprowadzona pełna kwarantanna w tym ośrodku, czyli minął ponad tydzień bez żadnych działań – opowiada Łukasz Derkacz i dodaje: Myślę, że jeśli pani dyrektor wykorzystałaby wiedzę w zakresie swojej specjalizacji, czyli chorób zakaźnych, mogła to stłamsić wszystko w zarodku.
Dyrektorka Domu Opieki była nieuchwytna. Komentarza nie udało się uzyskać także od przedstawicieli sanepidu.
- Teraz się dowiaduje od pani o szczegółach, byłem przekonany, że DPS został zamknięty – skomentował Jerzy Treffon, wójt gminy Pawłowiczki.
Tuż po realizacji reportażu wojewoda opolski podjął decyzję o zawieszeniu działalności tamtejszego domu opieki. Jak zapewnia, wszyscy pacjenci zostali ewakuowani do szpitali i objęci opieką lekarską.